***Milena***
Jestem z Piotrem od 3 tygodni, ale jest cudownie.. Piotrek jest bardzo opiekuńczy, a przy tym romantyczny. Kocham go najmocniej na świecie. Obydwoje angażujemy się w ten związek. Większość wolnego czasu spędzamy razem. Jesteśmy po prostu szczęśliwi. W pracy też układa mi się dobrze. Jacek( tak kazał mi mówić do siebie główny fizjoterapeuta) jest zadowolony z mojej pomocy i zapewnia mnie, że zrobi wszystko, abym mogła zostać na dłużej. Zresztą sami siatkarze są zadowoleni z mojej pomocy medycznej. Od czasu gdy spotkałam wujka po tylu latach, moje życie zaczyna układać się po mojej myśli. Jestem bardzo wdzięczna wujkowi i cioci. A skoro już o nich mowa, to od 2 tygodni mieszkam u nich. Właściwie to tylko nocuje, bo czas miedzy treningami spędzam u Piotrka.
Jest jedna rzecz, która nie daje mi spokoju. A mianowicie sms-y z pogróżkami. Jestem pewna, że są od mojego byłego szefa. Jednak do tej pory nikomu nie powiedziałam o tym. Może źle robię, może dobrze, ale muszę chronić moich bliskim. W ostatniej wiadomości groził, że jeśli komuś coś powiem to coś stanie się komuś z mojej rodziny. Na to nie mogę pozwolić.
Siedziałam wieczorem i rozmyślałam nad wszystkimi, gdy nagle dostałam sms-a. Kolejny z zastrzeżonego numeru. Z każdym kolejnym sms-em zaczynam się coraz bardziej bać. Tym razem jego treść wyglądała tak
"Koniec zabawy w kotka i myszkę. Dam ci spokój, ale musisz spełnić mój warunek. Jeden tydzień ze mną w górach. Nieograniczona ilość seksu i jesteś wolna. W innym wypadku coś złego stanie się komuś z twoich bliskich. Zapewne, najbardziej będziesz cierpieć jak stanie się coś twojemu kochasiowi albo dzieciom wujaszka. Ich los jest w twoich rękach. Właściwie w twojej seksownej pupci. Masz czas na podjęcie decyzji do piątku. Buziaczki słonko :*"
Byłam przerażona. Nie wiedziałam co mam zrobić. Po przeczytaniu tego nie mogłam się ruszyć, ledwo co miałam siłę oddychać. Byłam bez radna. Czego kolwiek bym nie zrobiła to będzie źle. Nie pójdę z tym na policję, dalej będzie mnie gnębił, zastraszał. Zgłoszę, albo komuś powiem, coś może zrobić moim bliskim. Czułam się okropnie. To była jedna z takich sytuacji gdzie człowiek nic nie może zrobić. A o tej jego propozycji nawet nie zamierzam myśleć. Nie wiem jak on mógł mi coś takiego zaproponować. Kocham Piotrka nad życie i nie zrobię mu tego. Nie wskoczę, do łóżka jakiemuś facetowi. Ani Piter, ani ja sama nie wybaczyłabym sobie tego, że zdradziłam najwspanialszego mężczyznę na świecie. To okropne uczucie być tak bezsilnym, bezradnym. Po wielu godzinach rozmyślania zasnęłam.
Piątek, 24 stycznia 2014
Obudziłam się przed 8. Do przyjazdu Piotrka miałam jeszcze półtora godziny. (Dla jasności Piter przyjeżdża po mnie i razem jeździmy na treningi.) Postanowiłam posprzątać w pokoju. Po godzinie sprzątania w pokoju było czysto. Ubrałam się w klubowy dres, włosy uczesałam w kucyka i zrobiłam lekki makijaż. Tak przygotowana na dzisiejszy dzień udałam się do kuchni, aby zjeść śniadanie. Zdążyłam zjeść gdy przyjechał po mnie Piotrek. Ubrałam kurtkę i opuściłam dom. Rozmawiając o planach na dzisiejszy wieczór dotarliśmy na halę. Cała drogę pilnowałam się, aby nie powiedzieć Piotrkowi o Wiadomościach od byłego szefa.
Poranny trening minął mi bardzo szybko. Obyło się bez pomocy z mojej strony. Po treningu pomogłam masażyście. Po 2 godzinach robienia masażu mogłam pojechać z Piotrem do niego.
- Słońce co się dzieje? Ostatnio zachowujesz się tak jakbyś się czegoś bała. - powiedział Piotr
- Wydaje ci się. Mam teraz trochę gorszy okres, bo zbliża się rocznica śmierci mojej mamy- powiedziałam. Starałam się, aby zabrzmiało to wiarygodnie.
- Kochanie pamiętaj, że możesz mi wszystko powiedzieć. Może będę w stanie ci pomóc.- zapewnił mnie
- Wiem Piotruś, że mogę na ciebie liczyć. Ale w okolicach rocznicy śmierci mamy zawsze mam doła
- Rozumiem cię, ale wiedz, że jestem przy tobie. Pomogę ci zawsze jeśli będę mógł, obronie gdy zajdzie taka potrzeba.
- Wiem. Kochany jesteś. Dzięki tobie uwierzyłam w to, że mogę być jeszcze kiedyś szczęśliwa. Kocham cię
-Co robisz wieczorem?- spytał zmieniając temat
- Chciałam iść do Zuzy.
- Okey, ale na kolację przyjedziesz do mnie-oznajmił
- Niech ci będzie, ale musimy pojechać do mnie-Piotrek spełnił moją prośbę i po chwili jechaliśmy uliczka prowadząca do domu rodziny Ignaczak. Ciocia i wujek nakazali nam zostać u nich na obiedzie. Po zjedzeniu posiłku porozmawialiśmy z ciocia, między czasie wujek pojechał po Dominikę i Sebastiana. Czas do treningu spędziliśmy w domu Ignaczaków. Około 14.30 wyszliśmy z domu i pojechaliśmy na halę. Przed treningiem na siłowni ustaliłam z Jackiem jak będzie wyglądał następny tydzień pracy. Gdy mieliśmy już wszystko omówione poszliśmy na siłownię gdzie byli już siatkarze. W porozumieniu z trenerem i prezesem skorzystałam z bieżni. Postanowiłam, że znów zacznę biegać. W prawdzie teraz już amatorsko, żeby mieć ładna figurę, ale ważne, że jest jakaś aktywność fizyczna. Moment, w którym biegałam nie trwał długo. Jednego z siatkarzy złapał skurcz. Jako, że Jacek udał się do prezesa w mojej sprawie to ja musiałam zająć się Niko. Po 15 minutach masażu siatkarz był gotowy do wznowienia treningu siłowego. Sama również powróciłam do przerwanej czynności. Przebiegłam dobre 3 km, gdy na sąsiedniej bieżni pojawił się Olieg
- Masz naprawdę dobrą kondycję.- przyznał gdy mnie zobaczył
- Kiedyś się trochę biegało.
- Słyszałem jakie trochę, takie, że miałaś propozycję ze szkoły mistrzostwa sportowego
- Koniec rozmowy, trzeba trenować
- Za młoda jesteś, żeby mnie pouczać. Ja tu przeszedłem poważnie porozmawiać
- Poważnie w czasie biegu- zaśmiałam się
- Nie zmieniaj tematu. Może to nie moja sprawa, ale widzę, że od jakiegoś czasu coś się dzieje. Powiesz kapitanowi o co chodzi?- zapytał z troską w głosie
- Zbliża się rocznica śmierci mojej mamy. W okolicach tego dnia zawsze mam doła. Po za tym wszystko jest naprawdę bardzo dobrze. - powiedziałam takim tonem, aby zabrzmiało przekonująco
- Jesteś członkiem tej drużyny, więc jak będziesz czuć potrzebę porozmawiać z kimś to na każdego z chłopaków możesz liczyć
- Dzięki, z tym sama muszę sobie poradzić- zakończyłam rozmowę z przyjmującym. Zakończyłam również bieg. Upiłam spory łyk swojej wody. Gdy trening się zakończył poszłam do pokoju fizjoterapeutów. Przygotowałam się do wizyt siatkarzy. Okazało się, że Jacek musi wcześniej wyjść i ja mam zająć się większością siatkarzy. Najpierw odwiedził mnie Piotrek. W trakcie masażu powiedziałam mu, żeby na mnie nie czekał, bo trochę mi czasu zajmie masowanie siatkarzy i że później idę do Zuzy. Tym razem nie do domu dziecka, tylko mieszkania jej i Przemka. Bardzo cieszę się, że tak fajnie się jej układa.
Swoje zajęcie skończyłam przed 19. Gdy posprzątałam od razu udałam się w stronę mieszkania przyjaciółki. Postanowiłam skrócić sobie drogę i poszłam przez park. Szłam podziwiając uroki miasta zimą. Rozmyślałam o wszystkim. Najbardziej moje myśli zajęły pogróżki od byłego szefa. Zastanawiałam się, czy da mi spokój. Myślałam o tym w złą godzinę.
- Hej Maleńka. To co jedziemy na ferie?- zapytał dobrze znany mi głos. Nic nie mówiąc zaczęłam biec przed siebie. Wszystko byłoby dobrze gdybym nie poślizgnęła się na ścieżce- Koniec zabawy. Przez następny tydzień będziesz tylko moja.- uśmiechnął się cwaniacko.
- Zostaw mnie!!!- zaczęłam krzyczeć
- Daruj sobie te krzyki nie ma tu nikogo. Nikt ci nie pomoże, nawet ten twój Nowakowski- zaśmiał się. Zaczęłam się szarpać, próbowałam wyrwać się z jego uścisku, ale bez szans. W pewnym momencie straciłam przytomność...
***Piotrek***
Milena po pracy miała iść do Zuzy, a później przyjść do mnie. Nie chciała abym na nią poczekał i ja zawiózł. Nie nalegałem. Pożegnałem się z ukochaną i pojechałem na zakupy. Chciałem zrobić jej niespodziankę i przygotować kolację. Zrobiłem zakupy, kupiłem bukiet herbacianych róż. Wróciłem do mieszkania i zacząłem gotować. Przed 19 miałem wszystko gotowe. Sam udałem się odświeżyć. Wróciłem do salonu i czekając na blondynkę oglądałem telewizję.
Około 22 zacząłem się martwić. Mileny jeszcze nie było.Dzwoniłem do niej kilkanaście razy, ale żadnego nie odebrała.Zadzwoniłem do Krzyśka.
- Hej Krzysiu, jest u was Milena?- zapytałem gdy odebrał.
- Nie, miała iść do przyjaciółki, a potem do ciebie. A co jeszcze jej nie ma?- zapytał zaniepokojony
- No właśnie nie, martwię się o nią. Masz może numer do jej przyjaciółki?
- Nie mam
- Dobra to jadę do domu dziecka
- Ale Zuza już tam nie mieszka
- Kurde, ale może dadzą mi numer do niej
- możesz spróbować. Wiesz, co zajedź po mnie
- Okey, będę za pół godziny- rozłączyłem się. Szybko się ubrałem, zabrałem potrzebne rzeczy i opuściłem mieszkanie.
Jadąc do Ignaczaka strasznie się denerwowałem, raz prawie doszło do wypadku, ale to akurat było najmniej ważne. Teraz najważniejsze, aby Milenie nic się nie stało. Droga do Krzyśka strasznie mi się dłużyła. Po kilku minutach byłem pod odpowiednim domem. Opuściłem auto i udałem się do środka. Zapukałem i wszedłem do środka.
- Krzysiek ruszaj dupę. Nie mam czasu żeby na ciebie czekać- krzyknąłem widząc buty i kurtkę Libero w przedpokoju.
Po 15 minutach byliśmy pod domem dziecka. Po drodze rozmawiałem z Krzyśkiem, który prowadził mój samochód. Po zaparkowaniu udaliśmy się do środka budynku.
- Dzień dobry, a panowie w jakiej sprawie tutaj- zapytała szatynka w średnim wieku
- My potrzebujemy numeru telefonu do Zuzy Jaworskiej- powiedziałem do kobiety
- A z jakiej racji miałabym go panom podać?- spytała ponownie
- Jestem wujkiem jej przyjaciółki Mileny Ignaczak, a to jest Piotrek mój przyjaciel i chłopak Mileny. Potrzebujemy kontaktu do Zuzy, ponieważ Milena zaginęła. Od kilku godzin nie ma jej w domu, nie odbiera telefonu. Martwimy się o nią- wyjaśnił Krzysiek
- W takiej sytuacji oczywiście, że podam ten numer- oznajmiła zaniepokojona.- Tu jest numer Zuzy, a na drugiej stronie mój. Proszę mnie poinformować jak Milena się odnajdzie- szybko pożegnaliśmy się z kobietą i wybiegliśmy z budynku. Siedząc w samochodzie zadzwoniłem do rudowłosej dziewczyny
- Halo?- zapytała po kilku sygnałach
- Cześć, jestem Piotrek, chłopak Mileny Ignaczak. Jest może ona jeszcze u ciebie?- odpowiedziałem pytaniem
- Nie było jej dziś u mnie. Miała przyjść, ale jednak nie przyszła. Dzwoniłam do niej kilka razy, ale nie odbiera
- Cholera. Znasz ją bardzo dobrze. Jest w Rzeszowie jakieś miejsce, do którego lubiła chodzić?
- Nie kojarzę. Jedź na policję zgłosić jej zagniecie. Najszybciej jak to możliwe przyjadę na komendę- nie żegnając się zakończyłem połączenie. Powiedziałem Ignaczakowi gdzie ma jechać.
Po kilkunastu minutach byliśmy na miejscu. Udaliśmy się do odpowiedzialności gabinetu i zacząłem składać zeznania. Po rozmowie z policjantem wróciłem na korytarz, była już Zuza ze swoim chłopakiem.
- I co ci powiedzieli?- zapytał Ignaczak
- Że muszę poczekać do niedzieli i jeśli Milena się nie znajdzie to oni będą mogli zacząć jej szukać. A i jeszcze dowiedziałem się, że jeśli znajdę coś co może pomóc w jej odnalezieniu to mam zadzwonić- oznajmiłem
- Ale jak to czekać? Przecież Milena może potrzebować pomocy- powiedziała zapłakana Zuza
************
Następnego dnia obudziłem się przed 8. Od razu zadzwoniłem do Krzyśka. Igła naskoczył na mnie za porę o której dzwonię. Zapytałem go tylko czy Milena czasem nie wróciła do domu. Jednak tak się nie stało. Strasznie martwię się o dziewczynę. Nie wiem co mam robić. W tej chwili jestem całkowicie bezradny. Nie mam pojęcia gdzie można jej szukać. Żeby odpocząć chwilę od tych wszystkich myśli postanowiłem iść pobiegać. A co z tego, że jest środek zimy... Szybko wstałem z łóżka, ubrałem strój do biegania, zabrałem telefon ze słuchawkami i udałem się do parku. Na początku chwilkę się porozgrzewałem i zacząłem biec. Biegałem alejkami parku gdy coś przykuło moją uwagę. Z pod jednej z zasp śniegu wystawał czarny pasek. Nie pewnie podeszłam do tego miejsca. Pociągnąłem za pasek, a z pod śniegu wyciągnąłem damską torebkę. Szybko przeszukałem ją w poszukiwaniu dokumentów. Po długich poszukiwaniach znalazłem portfel. Były w nim wszystkie dokumenty. Była to torebka mojej kochanej Milenki. W mojej głowie pojawiło się setki czarnych scenariuszy. W kącikach oczu zaczęły gromadzić się łzy. Chwilę zajęło mi ogarniecie się. Ze swojego telefonu zadzwoniłem do policjanta, który wczoraj spisywał moje zeznania. Jak powiedziałem mu o swoim znalezisku kazał mi niczego nie dotykać i poczekać na jego przyjazd. Czekałem na funkcjonariusza dobre 30 minut.. Po tym czasie przyjechało dwóch policjantów z psem.
- Proszę wskazać mi miejsce gdzie znalazł pan torebkę ukochanej- powiedział jeden z posterunkowych. Wskazałem im to miejsce i czekałem na to co powiedzą . Jeden z policjantów przeszukał torebkę dziewczyny, a drugi wraz z psem sprawdzał teren.
- Panie Piotrze, zna pan może hasło do telefonu pani Mileny?- zapytał nagle
- Tak- powiedziałem, policjant podał mi telefon. Od razu wpisałem hasło i oddałem komórkę funkcjonariuszowi. Ten od razu zajrzał do skrzynki z Wiadomościami.
- Wiedział pan o groźbach pod adresem pani Ignaczak?
- Nie. O jakich groźbach pan mówi?- spytałem nie wierząc w to co powiedział. Pokazał mi kilka wiadomości. Nie mogłem uwierzyć w to co widziałem. Zastanawiałem się dlaczego ona nikomu nic nie powiedziała? Najgorsze były wiadomości z nie moralnymi propozycjami składanymi przez tak myślę byłego szefa Leny.
- Domyśla się pan kto to mógł pisać?- z zamyślań wyrwał mnie posterunkowy.
- Podejrzewam, że może być to jej były szef.
- A na jakiej podstawie?
- Jak była składać wymówienie, to próbował ją zgwałcić
- Proszę podać mi adres tego miejsca, w którym pani Ignaczak pracowała- zapisałem policjantowi nazwę kawiarni i ulicy. Pożegnałem się z posterunkowym i pobiegłem do domu. Zabrałem torbę treningową i pojechałem na halę. Z początku nie mogłem skupić się na grze, ale po pewnym czasie, kilku ostrych uwagach ze strony trenera i kolegów ogarnąłem się i skupiłem na treningu. Po zakończonym treningu udałem się do szatni. Wziąłem szybki prysznic i ubrałem się.
- Piter wiemy co się dzieje. Co powiesz na małe wyjście na piwo po meczu?- zapytał Olieg
- Nie mogę panowie. Muszę czekać, może Milena się znajdzie- odpowiedziałem. Założyłem kurtkę po czym pożegnałem się z kumplami i udałem się do samochodu. Wróciłem do swojego pustego mieszkania. Do meczu ze Skra miałem jeszcze trochę czasu, więc postanowiłem się zdrzemnąć.
Mecz zakończył się gładkim 3:0 dla nas. Cieszyłem się ze zwycięstwa i nagrody MVP, ale to nie załagodziło bólu i smutku. Po meczu, aby odciągnąć swoje myśli od złych wydarzeń zostałem, żeby rozdać kibicom autografy. Chłopaki proponowali mi kolejny raz wyjście na piwo, ale ja w tej sytuacji wolę być trzeźwy.
Wieczorem siedziałem w domu przeglądając zdjęcia Mileny, ale też i nasze wspólne. Myślałem cały czas o tym co dzieje się z moją ukochaną. Czy kiedyś ją jeszcze zobaczę? Setki pytań było w mojej głowie. Wspominając wspólne chwile z dziewczyną z moich oczu płynęły łzy. Moment mojego zamyślenia przerwały mi otwierane drzwi. Ucieszony poszedłem do przedpokoju.
- Aż tak cieszysz się z naszej wizyty?- zapytał Penczev. Z mojej twarzy od razu zniknął uśmiech.
- Myślałem, że to Milena. Ona lubiła przychodzić do mnie bez pukania. Zawsze gdy przychodziła, wchodziła tak jakby była u siebie, a moje mieszkanie wraz z jej przyjściem tętniło życiem. Teraz jest puste.- powiedziałem, a z moich oczu popłynęły łzy.
- Lena się znajdzie. Policja jej szuka. Wszystko będzie dobrze.- pocieszał mnie Krzysiek.
- Nawet nie wiesz jak bardzo chciałbym, żeby ona była już przy mnie.- Kumple byli u mnie do późnych godzin nocnych. Od razu udałem się do łazienki. Wziąłem szybki prysznic i poszedłem do pokoju. Gdy położyłem się na łóżku od razu zasnąłem.
***Piotrek, środa, 29 stycznia 2014***
Obudził mnie dźwięk telefonu. Niechętnie podniosłem się do pozycji siedzącej. Przecierając oczy sprawdziłem godzinę. 8:30. Oprócz godziny zobaczyłem kto dzwoni. Numer, który się wyświetlił był mi nie znany. Jak się okazało telefon był od...........
______________________
Trochę się namieszało w życiu Mileny. Motyw porwania to coś co bardzo lubię ( za dużo filmów i książek kryminalnych ;D)
Ostatnio bardzo dobrze pisze mi się kolejne rozdziały tego opowiadania :)
Dzięki za motywujące komentarze :) i za te wszystkie wyświetlenia :) to mocno motywuje do pisania. A myśl, że ktoś to czyta dodaje jeszcze więcej energii.
Zostawcie w komentarzach swoje opinie i do następnego :****
Ps. Zapraszam na moje drugie opowiadanie.
Pozdrawiam :****
Kurde mój tel wyląduje zaraz za oknem! Mialam wrucic i nie wrucilam! Szlak! Ale kurde mam nadzieje ze Znajdą Milene i bd dobrze.. Moge zgadywać ze to ten byly szef Mileny do Piotrka dzwoni.. Ehh jestem chora więc jakoś nie za bardzo mysle wiec przepraszam ! :/ Pozdrawiam i czekam na kolejny! ;*
OdpowiedzUsuń-Wronka
Świetny rozdział, a były szef Mileny jest nienormalny. Jestem bardzo ciekawa kto zadzwonił do Piotrka. Czekam na kolejny. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńOd?! Mama nie nauczyła, że nie można przerywać wpół zdania? Hmm? I co ja teraz będę tak siedziała jak na szpilkach i czekała na nowy rozdział! Nie można tak1 Hahah :D
OdpowiedzUsuńOni ją znajdą, prawda? Całą i zdrową. Nic jej się nie stanie i będą szczęśliwi już do końca życia, prawda?
Czekam na kolejny z niecierpliwością!
Pozdrawiam. :*
Black.
Nie mama tylko polonistka :P odpowiedź na swoje pytania otrzymasz w następnym rozdziale :*
UsuńMusiałaś zakończyć w takim momencie. Mam nadzieję, że nic złego Milenie się nie stanie.
OdpowiedzUsuńLubisz porwania nie?
OdpowiedzUsuńa dziś tak szybko, bo właśnie oglądam mecz Polek z Rosjankami.
Rozdział świetny, czekam na natsępny oby szybko!