niedziela, 31 stycznia 2016

Rozdział 18

14 luty 2014 rok, Walentynki
***Milena***
Od operacji Minęło już trochę czasu, a ja czuję się bardzo dobrze. Jak się okazało po zabiegu musiałam zamieszkać u Piotrka. Powód? Mój lekarz oznajmił, że nie mogę ryzykować kontaktu z chorobami. Wiadomo dzieci szybko się zarażają jak chodzą do szkoły. I oczywiście ja musiałam zamieszkać z Piotrem. Z początku mieliśmy spać w osobnych pokojach, gdyż po porwaniu bałam się bliższego kontaktu damsko-męskiego.
Ta, dzień walentynek? Nie jest w prawdzie taki jak chciałam. Dlaczego? Już tłumaczę. Jutro jedziemy do Olsztyna na mecz. A co? Dziś wieczorem chłopaki mają trening a po nim wideo. A ja sobie wrócę wcześniej do domu. Mam dziś jeden wykład. Od razu po nim muszę pojechać do Zuzki, żeby przygotować kolację dla Pita. Moje rozmyślania w trakcie smażenia naleśników przerwał Piotrek, który zaczął składać pocałunki na mojej szyi.
- A myślałem, że zdążę zrobić śniadanie do łóżka dla mojej Księżniczki.
- To samo myślałam, mój Królewiczu- odpowiedziałam i wspólnie dokończyliśmy smażenie naleśników.
Po skończonym posiłku przygotowałam się do wyjścia na wykład. Piotrek jadąc na halę miał mnie odwieść na uczelnię.
Przed 9 byłam już na uczelni. Piotrek zaproponował, że po mnie przyjedzie. Wiedząc, że i tak nie zmieni zdania nawet z nim nie dyskutowałam.
Wykład minął mi wyjątkowo szybko. Z uśmiechem na ustach wyszłam z uczelni. Rozglądałam się za autem siatkarza. Jednak go nie znalazłam. Wyjęłam telefon, aby zadzwonić do chłopaka, ale w tym momencie ktoś zasłonił mi oczy. Na początku lekko się wystraszyłam. Ale gdy poczułam dobrze znane mi perfumy odwróciłam się do Nowakowskiego i złączyłam nasze usta w pocałunku.
- A jakby tu był inny mężczyzna, a nie ja?- spytał Cichy gdy się od siebie oderwaliśmy
- Twoje perfumy cię zdradziły. Poznam je wszędzie- odpowiedziałam zdecydowanie
- Chodź mam dla ciebie niespodziankę- oznajmił i zawiązał mi na oczach chustę.
- Mam się bać?
- Nie- odparł i zaczął iść w jakimś kierunku. Po kilku krokach zatrzymał się i stanął przede mną. Odwiązał chustę.- Mam dla ciebie kochanie mały prezent. Nie chcę nawet słyszeć, że nie przyjmujesz go- oznajmił i stanął obok mnie. Moim oczom ukazał się ten samochód
 
- Piotrek jeżeli to jest dla mnie to ja nie mogę tego przyjąć. To jest za drogi prezent- oznajmiłam spoglądając na środkowego.
- Ja nie pytałem czy przyjmujesz tylko poinformowałem, że to twój prezent. Twoje bezpieczeństwo jest dla mnie bez cenne. Nie pozwolę, abyś kiedykolwiek wracała po ciemku na piechotę. Za bardzo się o ciebie boje i wiem jak coś takiego się skończyło ostatnio. Wolę tego uniknąć. Tak chociaż będę trochę spokojniejszy- wygłosił swój monolog. W moich oczach pojawiły się łzy.- Mała co jest?- zapytał widząc, że płaczę
- Jeszcze nikt nie martwił się tak o mnie- oznajmiłam wtulając się w Piotrka.
- Ja będę jedyny, który się o ciebie martwi, bo nie pozwolę, aby ktoś zajął moje miejsce u twojego boku- mówiąc te słowa chłopak przytulił mnie mocno.- To może jazda próbna?- zapytał pokazując kluczyki i dokumenty od samochodu. Nie pewnie wzięłam do ręki przedmioty.
- Dziękuję. Jesteś kochany, ale jak tylko będę wstanie to oddam ci pieniądze za ten samochód- powiedziałam całując namiętnie siatkarza.
- Nie chcę słyszeć o oddawaniu pieniędzy. To jest prezent. A teraz jedźmy już bo jest zimno.- powiedział poważnie Nowakowski.
Auto prowadziło się bardzo dobrze. Od razu gdy podjechaliśmy pod blok siatkarza Piotr zaczął wysiadać. Jednak zatrzymałam go. Gdy odwrócił się do mnie pocałowałam go.
- Nie wiem jak mam ci dziękować za ten prezent.
- Wiesz, jakiś obiadek, kolacja ze śniadaniem w pakiecie i myślę że będzie dobrze- uśmiechnął się
- W takim razie zacznę już od dziś. Przyślę ci sms-em adres.
- Co tak tajemniczo?
- Widzimy się na treningu- pożegnałam chłopaka całusem w policzek. Chłopak z uśmiechem opuścił samochód. Od razu udałam się do galerii. Musiałam dokupić coś do prezentu dla chłopaka. W końcu koszula i perfumy w porównaniu z samochodem to nic....
Tak wiec na początku udałam się do fotografa. Poprosiłam, żeby przygotował kolaż z naszych wspólnych zdjęć. Następnie swoje kroki skierowałam w stronę sklepu z zegarkami. Z pomocą sprzedawcy wybrałam zegarek dla siatkarza. Wychodząc ze sklepu przypomniałam sobie, że miałam kupić sobie czerwoną sukienkę. Udałam się do sklepu w którym widziałam śliczną sukienkę. Od razu gdy ja znalazłam zaczęłam szukać swojego rozmiaru. Pasowała idealnie. Byłam zdecydowana na jej zakup. Miałam już wychodzić z przymierzalni, ale usłyszałam znajome głosy. Delikatnie wystawiłam głowę. Zobaczyłam Piotrka z ciocią.
- Iwona powiedz która sukienkę mam kupić Milenie?- spytał Piotrek
- A może coś innego?- oznajmiła ciocia kiwając głową w stronę półki z bielizną
- Wolę nie. Jeszcze będzie myślała, że zależy mi tylko... No wiesz o czym mówię. Po za tym, po tym wszystkim co się wydarzyło to nie chciałbym narażać jej na jakieś niekomfortowe sytuację- odparł i zaczął przeglądać sukienki.
- Naprawdę mocno kochasz Milene- usłyszałam głos cioci.
- Nawet bardzo mocno. Jest całym moim światem. Zrobię wszystko aby już nigdy więcej nie cierpiała- odparł mój ukochany. Z moich oczu popłynęły łzy.
Na szczęście mam wodoodporny makijaż- pomyślałam. Postanowiłam zadzwonić do cioci. Bardzo szybko odebrała. Powiedziałam jej, że ma przyjść do przymierzalni. Po chwili ciocia już była koło mnie.
- Hej Milenka. Co tu robisz?- przywitała mnie
- Chcę kupić jakąś sukienkę na wieczór, a ty czemu tu przyszłaś z Piotrkiem?
- Poprosił o pomoc, więc jestem
- Ciociu ja nie chcę, aby kupował mi sukienki. Wystarczy, że kupił mi samochód
- Ale on jest na zabój w tobie zakochany i jest wstanie wydać na ciebie wszystkie swoje pieniądze
- Ja tego nie chcę. Pomyśli, że jestem z nim dla tych wszystkich prezentów. A ja go kocham i nie liczą się dla mnie te wszystkie prezenty. Dla mnie ważne jest to że jest przy mnie, wspiera, sprawia, że czuję się bezpieczna- oznajmiłam poważnie.
- O tu jesteś Iwona szukałem cię... Milena a ty co tu robisz?- zapytał gdy mnie zobaczył.
- Chciałam kupić sukienkę na wieczór. Piotrek proszę cię o jedno nie kupuj mi żadnych prezentów. One nie są dla mnie ważne. Dla mnie liczy się to, że jesteś
- Len ale ja cię kocham i pragnę obdarowywać cię prezentami- oznajmił
- Widzę, że nie mam nic do gadania- westchnęłam
- No nie masz- zaśmiał się siatkarz. Wyszłam z przymierzalni i poszłam zapłacić za sukienkę.
- Widzimy się na hali- pożegnałam chłopaka. Udałam się do fotografa. Kolaż był już gotowy. Zapłaciłam za niego i wyszłam ze sklepu a następnie z galerii
Samochód zatrzymałam dopiero przed jednym z marketów. Kupiłam wszystkie produkty, które uznałam za potrzebne do przygotowania kolacji.
W mieszkaniu Zuzy byłam po kilku minutach. Zostawiłam zakupy i prezenty dla Pita. Miałam pół godziny do treningu więc postanowiłam się zbierać.
Na hali byłam 20 minut późnej. Skierowałam się do pokoju fizjoterapeutów. Zostawiłam kurtkę i zmieniłam buty. Od razu postanowiłam pójść na boisko. Było tam już kilku siatkarzy i parę osób z sztabu. Z każdym się przywitałam.
Trening dziś bardzo się dłużył. Gdy tylko się skończył wraz z Jackiem poszłam do pokoju fizjo. Przygotowaliśmy się na przyjście siatkarzy.
Na hali byłam do 19:30. Zostawiłam Piotrkowi adres i pojechałam przygotować kolację.
Gotowanie zajęło mi godzinę. Następnie poszłam się ubrać. W porozumieniu z Zuzą pożyczyłam od niej buty i kilka akcesoriów. Poszłam do łazienki odświeżyć się. Następnie założyłam ubrania

Zrobiłam makijaż, i wyprostowałam włosy. Tak przygotowana na kolację udałam się do salonu. Nakryłam stół i zapaliłam świece. Byłam zadowolona z efektu końcowego. Właśnie stawiałam na stole wino gdy ktoś zapukał do drzwi. Za drzwiami stał Piter. W ramach przywitania pocałował mnie.
- Proszę to dla ciebie- odparł wręczając mi bukiet róż.
- Dziękuję. Zapraszam do salonu- powiedziałam. Sama udałam się do kuchni po wazon. Zaniosłam kwiaty do salonu i wróciłam do kuchni. Na dwa talerze nałożyłam spaghetti. Z pełnymi talerzami wróciłam do salonu. Zasiedliśmy do stołu.
- Pięknie wyglądasz Kochanie- powiedział Piotrek
- Dziękuję- uśmiechnęłam się.- Piotrek mam coś dla ciebie.- rzekłam i przyniosłam prezenty dla Nowakowskiego. Podałam mu je i czekałam aż otworzy.
- Kochanie nie musiałaś mi nic kupować.
- Ale chciałam. A teraz coś od serca- rzekłam i podałam mu kolaż ze zdjęć.
- Dziękuję Kochanie. To jest najpiękniejszy prezent.- powiedział Pitu i pocałował mnie. Zaczęliśmy jeść kolację. Piotrek zaczął otwierać wino. Gdy już nalewał do jednego z kieliszków usłyszałam jak ktoś otwiera drzwi. Pewnie gdyby nie fakt iż jest za mną teraz siatkarz mocno bym się wystraszyła. Piotrek słysząc to odstawił wino i poszedł do przedpokoju.
- Milenka szykuj dwa talerze- usłyszałam rozbawiony głos środkowego. Udałam się do przedpokoju aby zobaczyć o co chodzi. Moim oczom ukazała się Zuza i Przemek.
- Sorki, że wam przeszkadzamy gołąbeczki, ale w hotelu, w którym mieliśmy spędzić ten weekend wybuchł pożar i musieliśmy wrócić.- rzekła Ruda.
- Ważne, że wam nic nie jest. A skoro już jesteście to zapraszam na kolację- powiedziałam.
Kolację zjedliśmy w bardzo miłej atmosferze. W prawdzie liczyłam na kolację we dwoje no ale.... Razem z Zuzą i Przemkiem wypiłam cała butelkę wina. Z nie wiadomych przyczyn Piotrek nie pił.
- Milenka jedziemy do domu?- spytał nagle siatkarz
- Możemy- odparłam.
- Możecie zostać- rzekła Zuza
-Z chęcią, ale innym razem. Na dziś zaplanowałem inne zakończenie dnia- odparł poważnie Nowakowski
- W takim razie nie zatrzymujemy. Udanej nocy- pożegnał nas Przemo.
Do mieszkania środkowego pojechaliśmy jego autem. Pod blokiem byliśmy po kilku chwilach.
Po przekroczeniu progu mieszkania Piotrek zdjął swoją kurtkę i buty następnie pomógł mi pozbyć się płaszcza i butów. Gdy już skończył całując mnie skierował nas w stronę łazienki.
- Wspólna kąpiel?- zapytał
- Później. Najpierw chodź do sypialni- odpowiedziałam słodkim szeptem. Długo nie musiałam czekać, żeby siatkarz zmienił kierunek.
 Piotrek delikatnie popchnął mnie na łóżko a następnie zawisł nade mną. Wpatrywał się przez chwilę w mojej oczy. Od jego spojrzenia moje ciało przeszył przyjemny dreszczyk. Bez zbędnych czynów Piter złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Język siatkarza doprowadzał moje ciało do wariacji. Od dotyku siatkarza wyginałam się w przeróżne strony. W nasze pocałunki przelaliśmy wszystkie emocje nagromadzone w nas. Miłość, szczęście, tęsknotę za swoimi ciałami. To nasz pierwszy raz od porwania. Wcześniej nie byłam na to gotowa.
Wracając do tego co działo się w naszej sypialni to już po kilku chwilach byłam w samej bieliźnie. Nie zostałam dłużna siatkarzowi i pozbyłam się jego ubrań. Piotrek delikatnie całował mnie po całym ciele. Od ust, przez szyję, dekolt i biust, aż po brzuch. Ja w tym czasie składałam buziaki na jego karku. Miałam ochotę trochę podroczyć się z siatkarzem więc szybkim ruchem sprawiłam, że siedziałam okrakiem na siatkarzu. Zaczęłam całować jego brzuch, klatkę piersiową, szyję a swoją pierwszą drogę zakończyłam na ustach siatkarza. W odpowiedzi słyszałam cichy pomruk zadowolenia. Na całym ciele ukochanego składałam subtelne pocałunki. W oczach siatkarza widziałam ogniki szczęścia, zadowolenia, ale i pożądania. Po kilku minutach przeniosłam się na usta chłopaka. Kilka razy próbował zamienić się miejscami, jednak skutecznie to uniemożliwiłam. Usiadłam na biodrach chłopaka i kuszącymi, powolnymi ruchami zaczęłam zdejmować swoją bieliznę. W tym momencie Piter nie wytrzymał i wylądowałam pod ukochanym, który zręcznie pozbył się naszej bielizny. Piotrek zaczął kolejną wędrówkę swoim językiem po całym ciele. Zaczął od ust, przez szyję, po dekolt. Najdłużej zatrzymał się przy moim biuście. Piotrek całował mnie jak nigdy, z pasją, uczuciem tak jakby bał się, że nigdy więcej tego nie będzie mógł zrobić. Z moich ust wydobywał się pomruk zadowolenia.
- Jesteś śliczna Księżniczko. Kocham cię jak wariat. Chcesz tego?- Piotrek zawisł nade mną i spojrzał moje oczy.
- Nie mogę cały czas uciekać przed swoim chłopakiem. Też cię kocham- odpowiedziałam próbując unormować oddech. W odpowiedzi środkowy złączył nasze wargi i ciała w jedności. Piotrek poruszał powoli swoimi biodrami. Gdy usłyszał moje okrzyki rozkoszy pocałował mnie namiętnie tym samym tłumiąc moje krzyki....
Szczęśliwa wtuliłam się w umięśniony tors ukochanego. Obydwoje unormowaliśmy swoje oddechy. Piotrek bacznie mi się przyglądał
- Co ciekawego zobaczyłeś, że tak się we mnie wpatrujesz?- spytałam
-Najpiękniejszą kobietę na świecie. Kobietę, która mnie kocha ze względu na to jaki jestem, a nie przez to kim jestem. Widzę słodką 19-latkę po za którą świata nie widzę. Po prostu widzę przy swoim boku moją ukochaną, która sprawia, że każdy dzień jest najpiękniejszym.- wygłosił swój monolog, a po moim policzku spłynęła pojedyncza łza. Piotrek otarł ją swoim kciukiem.
- Jesteś pierwszym mężczyzną który mówi do mnie w taki słodki sposób- odparłam
- Mówię prawdę. Kocham cię taką jaka jesteś. Z twoim słodki uśmiechem i rumieńcem. Z makijażem i bez. Kocham cię po prostu za to że jesteś.
- Też cię kocham. Za to, że mnie wspierasz, jesteś opiekuńczy, dbasz o mnie, nasz związek, za to, że przy tobie czuję się bezpieczna. Po prostu kocham cię z twoimi zaletami i  wadami, a są tak owe.- zaśmiałam się.- A co do mojego uśmiechu to jest pewien cytat "Najpiękniejszy uśmiech ma ten kto wiele wycierpiał"
- Słowa Jana Twardowskiego
- Dokładnie
- To może teraz wspólna, długa kąpiel?- spytał siatkarz całując mnie po szyi.
- Podoba mi się ten pomysł- już po chwili byłam na rękach ukochanego. Całując się namiętnie przeszliśmy do łazienki.
- Poczekaj chwilkę- oznajmił Piotrek i zniknął za drzwiami. Siedziałam na rogu wanny i czekałam na powrót chłopaka. Po krótkiej chwili Piotrek wrócił do łazienki z butelką wina i dwoma kieliszkami- Za nas, za naszą miłość, nasze szczęście abyśmy mogli spełniać swoje plany i realizować się zawodowo- rzekł Piotr podając mi jeden z kieliszków.
- Za nas- odpowiedziałam.
Gdy wypiliśmy wino wzięliśmy długą kąpiel. Po niej poszliśmy do sypialni. Mieliśmy już iść spać, gdyż rano musimy być na Podpromiu, ponieważ jutro wyjeżdżamy na mecz. Jednak poszliśmy spać dopiero po 3. Nie będę mówić co robiliśmy......

____________________________________

Nie ma tu dużo pisać. Rozdział o niczym konkretnym. Piotrek dba o Milenę i na każdym kroku pokazuje jej jak ja kocha i jak mu zależy na niej i  jej bezpieczeństwie. Takich facetów to szukać ze świecą...
Zostawcie swoje opinie w komentarzach :)
Ps. Zapraszam na swoje inne opowiadania. Linki do nich znajdziecie w zakładce  Moje

Pozdrawiam:***

niedziela, 24 stycznia 2016

Rozdział 17

***Milena***

Gdy obudziłam się w sobotę w mojej sali było dość głośno. Podniosłam prawą powiekę, jednak szybko ją zamknęłam. Nie pewnie podniosłam obie powieki. Chwilę zajęło mi dostosowanie się do światła. Gdy już się do niego przyzwyczaiłam ujrzałam na podłodze siedzących siatkarzy Resovii i partnerki niektórych z nich. Zdziwiło mnie to.
-Hej- powiedziałam niepewnie- Nie powinniście być na treningu?- spytałam wprost
- O Len, jak dobrze, że już się znalazłaś. Czemu nic mi nie powiedziałaś jak cię pytałem co się dzieje?- zapytał na powitanie Achrem.
- Z tego samego powodu, przez który nie wiedział nawet Piotrek. A teraz odpowiadać na moje pytanie- poprosiłam. Jednak zamiast odpowiedzi każdy z gości zaczął mnie witać. Najdłużej witałam się z Piotrkiem.
- No wiesz my chcieliśmy....- zaczął Olieg jako kapitan, ale przerwał mu... Trener? Zdziwiłam się.
- Dlatego nie jesteśmy na treningu, ponieważ chcieliśmy zobaczyć co z naszą fizjoterapeutką. A tak na poważnie to chcieliśmy ci w ten sposób pokazać, że zawsze możesz na nas liczyć- powitał mnie Kowal. Chłopaki zgodnie przytaknęli na słowa trenera.
- Dziękuję. To miłe z waszej strony, ale mistrzostwo Polski samo się nie wygra- oznajmiłam
- A ty znowu o siatkówce.- zaśmiał się Pit
-My się cieszymy, że mamy wolne, a ty to psujesz- dodał Jochen.
- Byście podziękowali trenerowi, że jest tak wspaniałomyślny- zaśmiał się trener.
- Trener też się cieszy z tego, że nie musi znosić naszych wygłupów- odezwał się wujek. Trener już chciał coś powiedzieć, ale do sali przyszedł lekarz
- Dzień... Dobry- powitał nas zaskoczony. Pewnie zdziwił się na widok moich wszystkich gości- Mam dla pani te dokumenty o których mówiłem wczoraj. Jeśli dalej jest pani zdecydowana operacja odbędzie się najprawdopodobniej we wtorek. - oznajmił
- Nie zmieniłam decyzji. Później zapoznam się z tymi dokumentami i przyniosę do Pana gabinetu już podpisane- oznajmiłam
- Oczywiście. Nie Przeszkadzam już.- odezwał się i opuścił salę
- Jaka operacja? - zapytał chórek siatkarzy, ich partnerek i trener.
- A..no...bo ja...mam raka szyjki macicy i nie zgodziłam się na chemię. Chcę od razu poddać się operacji- wyjaśniłam
- A co z waszymi planami o założeniu rodziny?- zapytała Natalia Achrem. W odpowiedzi wzruszyłam lekko ramionami.
- Nie mówiłam o tym prawie nikomu, ale moja mama zmarła tydzień po ostatniej chemii. Ja nie chcę ryzykować. Mam dla kogo żyć- mówiąc to spojrzałam na Piotrka siedzącego na moim łóżku
- Rzadko zdarza się żeby osoba chora miała tyle chęci- odpowiedział Łukasz
- Ja jestem wyjątkiem. Jeszcze nie tak dawno ja też bym się załamała. Ale odkąd w moim sercu zagościł pewien ponad dwumetrowy, przystojny siatkarz o jasnych włosach moje życie nabrało sensu. Uwierzyłam w to, że warto żyć i teraz nie mogę tego zaprzepaścić. Dostałam od losu szansę na lepsze życie. Na życie u boku mężczyzny, który mnie kocha.- oznajmiłam, a po moim lewym policzku spłynęła łza.
- Gdyby moja mama to słyszała, to może w końcu zmieniłaby zdanie o naszym związku- oznajmił Piotrek i wytarł mój policzek
- Wiecie co, na nas to chyba już pora. Nie przeszkadzajmy młodym.- oznajmił Lukas.
- Nie przeszkadzacie. My mamy jeszcze całe życie przed sobą- uśmiechnęłam się.
- Z takim podejściem to na pewno wszystko się uda i będziecie razem już zawsze i zawsze będziecie tak szczęśliwi- oznajmił trener
- Też mamy taką nadzieję- odpowiedzieliśmy w tym samym czasie. Goście byli u mnie aż do 13. Wygoniła ich dopiero pielęgniarka gdy zabierała mnie na badania. Trwały one godzinę. Gdy wróciłam do sali przy łóżku stał bukiet moich ulubionych herbacianych róż. Uśmiechnęłam się na ich widok. Podeszłam do szafki i wzięłam bukiet do ręki. Aromatyczny zapach róż dotarł do mojego nosa. Byłam pewna, że są od Piotrka. Tylko on wie, że uwielbiam różę w kolorze herbacianym. Gdy odstawiłam kwiaty na szafkę ujrzałam w nim bilecik. Otworzyłam go i przeczytałam słowa na nim napisane.
"Przyjadę koło 18 jak będę po treningu. Kocham Cię Len"
Wtedy byłam już pewna, że to kwiaty od Piotrka. Przypomniałam sobie wtedy, że miałam wypełnić dokumenty odnośnie mojej operacji. Dokładnie wypełniłam dokumenty i zniosłam do lekarza.
Wracając do sali na korytarzu spotkałam Zuzkę. Ucieszyłam się widokiem przyjaciółki.
- Milena czemu nikomu nic nie powiedziałaś? Każdy się o ciebie martwił. Piotrek od zmysłów odchodził.- przywitała mnie przyjaciółka
- Ciebie też miło widzieć Zuz.
- Milena wiesz, że zawsze możesz liczyć na mnie, na Przemka no i przede wszystkim na Piotrka- oznajmiła
- Wiem o tym. Ale bałam się. On szantażował mnie, groził.- oznajmiłam. Przeszłyśmy do mojej sali.
- Pamiętaj, że zawsze masz nam mówić o wszystkim
- Zapamiętam. Teraz opowiadaj mi co u was słychać- poprosiłam przyjaciółkę
- Cudownie. Przemek dba o mnie, o nasz związek. Zaplanował nawet wyjazd walentynkowy do Zakopanego
- To świetnie. Ja nie wiem czy czasem nie będę wtedy jeszcze w szpitalu.
- Będzie dobrze. Piotrek też pewnie coś dla ciebie wymyśli
- On cały czas obdarza mnie prezentami, kwiatami. Chciałbym coś dla niego przygotować. Tylko nie mam gdzie
- Spytam Przemka czy mogłabyś zaprosić Piotrka do nas. Przygotujesz mu jakąś kolację
- Jesteś kochana. Nie wiem jak ja ci się odwdzięczę
- Mów mi o wszystkim co się dzieje i będzie dobrze- zaśmiała się Ruda. Przyjaciółka była u mnie do momentu pojawienia się Piotrka.
- Cześć Zuza.- przywitał moją przyjaciółkę.- Cześć Kochanie. Jak się czujesz?- na powitanie pocałował mnie w policzek.
- Cześć bardzo dobrze. Dziękuję za kwiaty.- odpowiedziałam z uśmiechem.
- Ja już muszę iść. Przemek na mnie już czeka. Do zobaczenia- pożegnała nas Jaworska
- Do zobaczenia- pożegnaliśmy ją.
- Kochanie mój tata cię bardzo pozdrawia. Łukasz również
- A jak twoje relacje z mamą?- zapytałam
- Nie rozmawiałem z nią od tamtego czasu.
- Może powinieneś spróbować naprawić relacje z nią? W końcu to twoja mama- oznajmiłam
- Nie wierzę, ona cię obrażała a ty jej bronisz- rzekł Piotrek podniesionym tonem
- Bo ja straciłam mamę wiem co to znaczy i nie chcę abyś ty stracił swoją- oznajmiłam wtulając się w tors siatkarza
- Podoba mi się twoje zachowanie względem mojej mamy, mimo tego jak cię potraktowała
- Mam pomysł. Może jak już wyjdę ze szpitala to zaprosimy twoich rodziców na weekend. Przygotuję coś do jedzenia, porozmawiamy z nimi, może twoja mama wreszcie zrozumie, że ja nie jestem z tobą dla pieniędzy
- To chyba dobry pomysł. Najpierw opuść szpital, a potem zastanowimy się nad tym
- Możemy tak zrobić. Kocham Cię- odpowiedziałam
- Ja ciebie też słonko- Piotrek ucałował mnie w czoło. Siedzieliśmy przytuleni do siebie na łóżku. Nawet nie usłyszeliśmy kiedy do sali wszedł lekarz.
- Witam państwa. Miło widzieć, że są państwo mimo wszystko szczęśliwi i się wspierają w tej trudnej sytuacji- powitał nas.- Ale nie o tym chciałem z państwem rozmawiać. Chodzi o to, że przekazałem ordynatorowi pani dokumentację. Wyraził zgodę na operację, ale dopiero w środę. On sam chcę się panią zająć. Mogę zapewnić, że jest w naszym szpitalu najlepszym specjalistą od tego typu operacji. Normalnie to pacjenci proszą o to aby on operował- wygłosił swój monolog
- Jasne, zgadzam się na wszystko byłbym mogła jak najszybciej wrócić na studia i do pracy-odparłam zdecydowanie
- Jak wszystko dobrze pójdzie to myślę, że już tydzień po operacji będzie mogła pani zacząć pracować i chodzić na studia- oznajmił.- W poniedziałek poinformuje państwa jak cała operacja będzie wyglądać. Proszę odpoczywać pani Mileno.- powiedział na odchodne.
Piotrek był u mnie do 20. Jakimś cudem udało mi się go wygonić do domu. Gdy środkowy opuścił moją salę zadzwonił mój telefon. Dzwoniła Dominika z telefonu wujka. Najpierw rozmawiałam z nią, następnie z Sebastianem, potem z ciocia, a na końcu z wujkiem. Rozmowa z rodziną Ignaczak trwała dobrą godzinę.
Po zakończonej rozmowie od razu zasnęłam.


Dzień operacji, środa 5 lutego 2014, godzina 12

***Piotrek***

Siedzę właśnie na korytarzu przed salą operacyjną. Czekam aż ktoś z niej wyjdzie i powie mi co się dzieje z Milena. Od kilku minut co rusz wychodzi stamtąd jakaś pielęgniarka. Jednak nikt mi nic nie chcę powiedzieć.
Siedziałem tak dobrą godzinę gdy przede mną stanął Krzysiek z Iwona. Za nimi stał ktoś jeszcze.
- Cześć Piter. Wiadomo już coś?- zapytał na co pokręciłem przecząco.- będzie dobrze. Musi być. Tak w ogóle. Piotrek poznaj moich rodziców, mamę Krystynę i ojca Zbigniewa. Mamo, tato to jest Piotrek, chłopak Mileny i mój kolega z klubu- przedstawił nas sobie Krzysiek. Przywitałem się z dziadkami dziewczyny. W tym momencie przyszedł lekarz
- panie doktorze co z Milena?- zapytałem na wstępie
- Operacja się udała. Próbowaliśmy usunąć raka bez wycinania macicy. Jednak nie udało się nam.- odpowiedział
- A kiedy będę mógł ją zobaczyć?- zapytałem ponownie
- Pielęgniarki przywiozą ją zaraz na salę, więc myślę, że już za kilka minut. Proszę odwiedzać panią Ignaczak pojedynczo.
- Oczywiście. Mam jeszcze jedno pytanie. Kiedy Milena odzyska przytomność?- spytałem
- Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie. Muszą państwo czekać- rzekł i odszedł.
Razem z dwoma pokoleniami rodziny Ignaczak udałem się pod odpowiednią salę. Czekaliśmy z 15 minut i do sali przyszły pielęgniarki z Milena na łóżku. Widząc nieprzytomna dziewczynę z moich oczu popłynęły łzy. Ale to były łzy szczęścia. Cieszyłem się, że Milena jest już bezpieczna, że niedługo wyjdzie ze szpitala.
Po rozmowie z bliskimi dziewczyny udałem się do sali w której leżała blondynka. Usiadłem na stołku obok łóżka i patrzyłem na moją Śpiącą Królewnę.

***Milena***

 Po otwarciu powiek oślepiło mnie światło. Szybko zamknęłam powieki. Leżałam chwilę z zamkniętymi oczami. Po upływie kilku minut otworzyłam ponownie oczy. Przez moment przyzwyczajałam oczy do światła. Kątem oka zauważyłam jakąś postać siedzącą przy łóżku. Gdy obróciłam lekko głowę ujrzałam Piotrka. Uśmiechnęłam się.
- Milenka, jak się czujesz?- spytał spokojnym głosem
- Już dobrze. Operacja się udała?- spytałam
- Tak. Poczekaj chwilkę pójdę poinformować lekarza, o tym, że już odzyskałaś przytomność.- odparł i wstał ze stołka. Ucałował mnie w czoło i skierował się w stronę drzwi. Gdy Nowakowski opuścił moją salę do środka przyszedł wujek z ciocia, a zaraz za nimi dziadkowie.
Przywitałam się z nimi, a następnie pogrążyłam w rozmowie. Nagle dziadkowie poruszyli temat mojego związku z Nowakowskim.
- Jesteś szczęśliwa z Nowakowskim?- spytała babcia.
- Jestem nawet bardzo. Ale jeśli chcesz mówić coś o naszym związku co nie będzie miłe to możesz wyjść- oznajmiłam przypominając siebie pobyt w Żyrardowie
- Grzeczniej proszę- rzekła stanowczo babcia
- Mamo, daj spokój Milenie. Powiedziała tak ze względu na to jak potraktowała ją mama Piotrka- powiedział wujek.
- Przepraszam kochanie. Nie miałam pojęcia. - odparła smutnym głosem.- Ale Piotrek to bardzo cię kocha. Krzysiek opowiedział nam wszystko. Łącznie z tym, że twój chłopak jest cały czas przy Tobie odkąd jesteś w szpitalu. - jak na zawołanie w sali pojawił się Piotrek z lekarzem.
- Witam pani Mileno. Jak się pani czuję?- zapytał doktor
- Bardzo dobrze. Kiedy będę mogła wyjść ze szpitala?- zapytałam wprost.
- Jest szansa, że już w piątek- odpowiedział na moje pytanie. Następnie lekarz zadał mi kulka pytań. Gdy wychodził przekazał moim bliskim, że muszę dużo odpoczywać. Gdy oni to usłyszeli powiedzieli, żeby Piotrek ze mną został a sami się ze mną pożegnali i opuścili salę.
Z Piotrem rozmawiałam ponad 2 godziny.
- Kochanie ja zmykam na trening. Przyjadę najszybciej jak tylko będę mógł- oznajmił siatkarz wstając
- Po treningu jedź do domu musisz wypocząć. Mi nic się tu stać nie może. W końcu jestem w szpitalu- zaśmiałam się
- Przyjadę, nie chcę siedzieć w pustym mieszkaniu. Do zobaczenia Słońce- ucałował mnie w policzek i wyszedł z sali.
W czasie gdy Piotrka nie było postanowiłam się zdrzemnąć. Jednak nie było mi to dane ponieważ w sali pojawiała się Zuza z Przemkiem.
- Cześć Len- powiedzieli zgodnie
- Cześć wam- powitałam ich uśmiechem
- Jak się czujesz po tej operacji?- spytała Zuzka siadając na łóżku
- Dobrze. Nie mogę doczekać się powrotu do domu- odparłam
- A kiedy wychodzisz?- spytał Przemo
- Jest szansa, że w piątek
- Czyli jednak walentynek nie spędzisz w szpitalu- zaśmiała się Ruda
- Na to wygląda. A skoro już poruszyłaś ten temat. To Przemek mam taką sprawę- zaczęłam ale chłopak mi przerwał.
- Już wiem jaką. W sumie i tak miałem cię prości o opiekę nad kotem i kwiatami więc chętnie udostępnimy wam mieszkanie. W końcu miłości trzeba pomóc- odparł Przemek
- Dzięki. Mam u was dług- rzekłam.
- Mówiłam ci, że wystarczy, że od teraz będziesz nam mówić o wszystkim- przypomniała Jaworska.
- Racja, wczoraj mówiłaś.- przyjaciele byli u mnie ponad 2 godziny. Około 18 przyjechał Piotrek. Akurat Zuza i Przemek mieli wychodzić. Piter namówił ich żeby zostali. Jak się okazało wymyślił sobie, że obejrzymy film. Wszystko sobie dokładnie zaplanował, bo przyniósł laptopa. Tak więc obejrzeliśmy komedię "Nie zadzieraj z fryzjerem". Poprawka. Oni obejrzeli. Ja byłam tak zmęczona, że zasnęłam w połowie filmu. Ale dużym plusem jest to, że zasnęłam w ramionach Piotra. Bardzo za tym tęskniłam.



________________________________________

Na miłe niedzielne popołudnie zostawiam do waszej oceny kolejny dzień z życia Mileny i Piotrka. 
Nie będę dłużej zanudzać :)

Ps. Na moich innych blogach pojawiły się nowości.
a) Życie nie zawsze jest takie jak chcemy- 43 rozdział
b) Dzień, który zmienia całe życie- prolog
linki znajdziecie w zakładce Moje. Zapraszam serdecznie :)

Pozderki i do następnej niedzieli. Buziaczki :******

niedziela, 17 stycznia 2016

Rozdział 16

WAŻNA INFORMACJA POD ROZDZIAŁEM!!!!!
Miłego czytania :*


***Piotrek***
A dokładnie to zobaczyłem.....moją kochaną Milenę. Ucieszyłem się na jej widok. Twarz miała całą w krwi. Kurtkę, spodnie również miała poplamione krwią. Dziewczyna była nieprzytomna. Zdjąłem kurtkę, wcześniej wyjmując telefon. Okryłem nią blondynkę i zadzwoniłem po pogotowie. Rozmawiając z ratownikiem udałem się do samochodu po apteczkę. Wyjąłem z niej koc ratunkowy i wróciłem do dziewczyny. Szczelnie przykryłem ciało ukochanej. Z niecierpliwością czekałem na pogotowie. Powiadomiłem również policję. Ci powiedzieli, że zaraz tu przyjadą. Po rozmowie z funkcjonariuszem stwierdziłem, że muszę zadzwonić do Krzyśka. Ten odebrał po kilku sygnałach.
- Halo?- zapytał zaspany
- Cześć Krzysiek. Mam dobrą wiadomość- powitałem przyjaciela
- No to słucham cię stary
- Wybrałem się rano do lasu żeby pobiegać- nie dane było mi dokończenie tego zdania
- I to jest ta super wiadomość?- zapytał z irytacja
- Gdybyś dał mi dokończyć, to już byś wiedział, że w czasie biegania znalazłem Milenę- oznajmiłem
- I co z nią?- zapytał z przejęciem
- Jest nieprzytomna.
- Całe szczęście, że się znalazła. Do jakiego zabrali ją szpitala?
- Właśnie czekam na pogotowie- jak na moje zawołanie przyjechała karetka i policja- Krzysiek muszę kończyć- rozłączyłem się.
Po godzinie byłem już w szpitalu. Milenę zabrali na badania. Dalej była nieprzytomna. Siedząc na korytarzu z moich oczu płynął potok łez. Z jednej strony cieszyłem się, że Milena się znalazła, z drugiej bałem się wyników badań. Bałem się tego co usłyszę od lekarzy na temat jej zdrowia.
Około 11 w szpitalu pojawił się Krzysiek. Zaraz za nim Iwona.
- I co z Milena?- zapytali w tym samym czasie
- Jest nieprzytomna. Lekarze nic więcej nie mówią. - oznajmiłem łamiącym głosem
- Będzie dobrze- powiedziała Iwona, przytulając mnie w ramach dodania mi otuchy
- Musi być.- oznajmiłem. Wspólnie czekaliśmy na to co powie nam lekarz.
Po ponad 3 godzinach czekania lekarz poinformował nas o tym co jest z Milena.
- Drodzy państwo, pani Ignaczak po za siniakami nic się nie stało. Jednak nie pokoi mnie zdjęcie USG jej jamy brzusznej- oznajmił
- Może mówić pan jaśniej?- zapytałem nie rozumiejąc co mówi
- Powiem tak. Obawiam się, że pani Milena może mieć raka szyjki macicy- oznajmił
- Ale ona... Przecież jest taka młoda- powiedziałem załamany
- Musimy przeprowadzić dokładniejsze badania. To nic pewnego- rzekł i odszedł
- Piter, wszystko będzie dobrze- oznajmił Krzysiek
- Ale ona miała takie plany. Chciała mieć dzieci. A teraz nie wiadomo czy będzie żyć- powiedziałem załamany
- Lekarz powiedział, że to nic pewnego.- pocieszała mnie Iwona. Nie miałem już ochoty na dalsze rozmowy. Pielęgniarka pozwoliła mi wejść do Mileny. Usiadłem przy łóżku i zacząłem mówić do ukochanej.

***************

Następnego dnia obudziło mnie delikatne głaskanie po głowie. Lekko podniosłem głowę. Ujrzałem uśmiechniętą twarz Mileny. Od razu na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
- Tęskniłam- wyszeptała
- Ja też. Nie rób mi tego nigdy więcej. Mów mi zawsze o wszystkim- poprosiłem na wstępie.
- Bałam się. O ciebie, Dominikę, Sebastiana- oznajmiła prawie nie słyszalnie.
-Wiem. Znalazłem list, który napisałaś
- Ja nie chciałam, żeby tak się to skończyło. Chciałam was chronić, a nie chciałam cię zdradzić. A i tak to zrobiłam- powiedziała i zaczęła płakać
- Hej, Mała, nie płacz. To ten bydlak cię skrzywdził. Ty mnie nie zdradziłaś
- Ale czuję się tak jakbym to zrobiła.- rzekła i wtuliła się we mnie.
- Najważniejsze, że już jesteś bezpieczna. Już nigdy nie pozwolę ci iść samej po ciemku.- rozmawialiśmy o wszystkim. W pewnym momencie do sali wszedł lekarz.

***Milena***

Byłam szczęśliwa, że w końcu jestem przy Piotrku. Rozmawialiśmy na przeróżne tematy, gdy do sali wszedł lekarz.
-Dzień dobry. Jak się pani czuję?- zaczął
- Już dobrze. Kiedy będę mogła wrócić do domu?- zapytałam
- Panie Piotrze, proszę na chwilę opuścić salę. Muszę porozmawiać z pacjentką- poprosił doktor. Środkowy wstał z krzesełka.
- Piotrek zostań. Możemy rozmawiać przy nim- oznajmiłam
- Jak sobie pani życzy. Przeprowadziliśmy wczoraj sporo badań. Po za kilkoma siniakami i zadrapaniami nie znaleźliśmy nic niepokojącego co byłoby spowodowane porwaniem- oznajmił
- Ale jest coś co nie ma związku z porwaniem?- zapytałam
- Owszem. Jest podejrzenie, że może mieć pani raka szyjki macicy- oznajmił, a mój świat się zawalił.
- Ale, ale jak to możliwe?- zapytałam łamiącym głosem
- To jeszcze nie jest pewne. Czekaliśmy aż się pani wybudzi, żeby móc zrobić dokładniejsze badania- oznajmił.- pójdę przygotować wszystkie potrzebne sale do przeprowadzenia badań- oznajmił i wyszedł.
- Piotrek, a jeśli to prawda i ja umrę?- zapytałam płacząc
- Nawet nie mów tak. Wszytko będzie dobrze. Razem sobie z tym poradzimy.
- Przytul mnie- poprosiłam. Chłopak podszedł do mnie i mocno przytulił do siebie.
- Kocham cię Len- wyszeptał.
- Ja ciebie też- razem czekaliśmy na powrót lekarza, żeby zabrał mnie na badania.
Po 2 godzinach byłam już po wszystkich badaniach. Teraz pozostało czekanie na wyniki. W szpitalu pojawił się wujek z ciocia i dziećmi. Ucieszyłam się na ich widok.
Około 17 przyszedł lekarz z wynikami. Tuż za nim przyszła pani psycholog.
- Mam już wszystkie wyniki- po jego słowach moje oczy miały wielkość 5-złotówek.- Niestety moje przypuszczenia się sprawdziły. Musimy jak najszybciej zacząć leczenie, aby nie dopuścić do przerzutu.
- A jaki jest pomysł na leczenie? - spytał Nowakowski
- Miesiąc chemii, jeżeli nie pomoże to wtedy operacja. Sytuacja jest o tyle trudna, że macica jest poplątana z jednym z jajników i chemia może być mało skuteczna- odpowiedział
- A czy jest zagrożenie życia?- zapytał wujek.
- Jeżeli nie dojdzie do przerzutu to nie.- odpowiedział- muszę iść do innych pacjentów. Do widzenia.- wyszedł z sali.
- Nie chcę chemii- oznajmiłam
- Dlaczego?- spytali zaszokowani
- Moja mama zmarła na raka. Chodziła na chemię i nic to nie dało. Ja chcę od razu poddać się operacji- stwierdziłam
-Przecież chciałaś mieć dzieci. Po tej operacji nie będziesz mogła ich mieć- powiedział Piotrek.
- Ale ja chcę żyć. Mam dla kogo. A że nie będę mogła mieć dzieci, to trudno
- Kochanie pomyśl nad tym. Mówiłaś, że marzysz o tym żeby zostać mamą- Piotrek oznajmił patrząc głęboko w moje oczy.
- Zawsze możemy adoptować. Ja nie chcę umierać. Chcę żyć dla ciebie, dla nas. Chcę patrzeć jak ty i wujek gracie w siatkówkę, jak Dominika dorasta, jak Sebastian idzie w ślady Ignaczaka. Ja chcę być tu przy was, a nie pod ziemią- oznajmiłam a z moich oczu popłynął potok łez
- Nie płacz słonko. Ale nie podejmuj też pochopnych decyzji. Przemyśl sobie to wszystko na spokojnie. Rozważ wszystkie za i przeciw.- poradziła mi ciocia.
-Ale ja już podjęłam decyzję. Pierwszy raz od bardzo dawna chcę żyć. Wiele razy miałam myśli czy nie skończyć swojego życia. Ale odkąd spotkałam was jestem pewna tego, że chcę i mam dla kogo żyć- oznajmiłam poważnie i przytuliłam się do Piotrka.
- Iwona chodźmy, niech się młodzi sobą nacieszą i razem podejmą decyzję- rzekł wujek
- Masz rację Krzysiu. Dominika, Sebastian jedziemy do domu- powiedziała ciotka. Pożegnałam się z bliskimi i pogrążyłam się w rozmowie z Piotrem. Głównym tematem była moja choroba.
- Piotrek wiem, że ty też chcesz mieć dzieci. Ja po operacji nie będę mogła spełnić twojego marzenia. Dlatego jeśli będziesz chciał mnie zostawić to zrób to teraz- odpowiedziałam poważnie
- Głuptasie. Kocham cię i będę zawsze przy Tobie. Nie zostawię cię samej. Zwłaszcza teraz. Sama mówiłaś, że zawsze możemy adoptować dziecko- oznajmił Piotrek całując mnie w czoło
- Niby racja, ale...- Piter nie dał mi dokończyć, ponieważ złączył nasze usta w pocałunku.
- Nie ma żadnego ale. Jesteś dla mnie najważniejsza. Gdyby było inaczej nie siedziałbym tu z tobą- oznajmił przytulając mnie
- Ale Piotrek ty jesteś młody powinieneś chodzić z kolegami na piwo, trenować, a nie siedzieć w szpitalu z chorą dziewczyną
- Tobie to ta choroba szkodzi na głowę. Jesteśmy razem i razem wygramy z tą chorobą. A potem razem będziemy realizować się zawodowo
- W tym roku są mistrzostwa świata, u nas w Polsce powinieneś trenować, po to żeby przekonać trenera do siebie
- Ale ja wolę być przy swojej dziewczynie, zwłaszcza teraz kiedy potrzebuje wsparcia- oznajmił całując mnie w policzek- koniec rozmowy o tym.- Piotrek zmienił temat. Rozmawialiśmy głównie o siatkówce, moich studiach, pracy w Asseco.
W trakcie rozmowy ze środkowym zrobiłam się senna. Moje powieki stały się ciężkie. A ja znalazłam się w krainie snów.

«««««««««««»»»»»»»»»»

Obudziłam się przed 20. Przy moim łóżku stał lekarz. Piotrka nie było w sali. Chciałam porozmawiać z lekarzem.
- Panie doktorze jest możliwość żebym mogła od razu poddać się operacji?- spytałam. Doktor westchnął ciężko i usiadł na stołku obok mojego łóżka
- Jest, ale czy pani tego naprawdę by chciała? Widziałem jak jest pani szczęśliwa z chłopakiem nie chciałby pani mieć z nim dzieci?- zapytał
- Chciałbym i to bardzo. Ale jeszcze bardziej chcę żyć.
- Ale pani stan jest bardzo dobry. Nie widzę zagrożenia życia
- Mojej mamie też tak lekarz mówił. I co zmarła tydzień po ostatniej chemii- oznajmiłam ze smutkiem i żalem w głosie
- Takie rzeczy się zdarzają
- A ja chciałbym tego uniknąć. Dziecko można adoptować, życia mi nikt nie zwróci- odparłam pewnie
- Ma pani rację. Jutro przyniosę potrzebne dokumenty- oznajmił- Proszę odpoczywać. Dobranoc- pożegnał mnie i wyszedł. Mimo, że spałam kilka godzin dalej byłam senna. Faktem jest, że po tej rozmowie czułam ulgę na sercu. Myślałam o tym jak będzie wyglądać moje życie po operacji. W tym czasie odpłynęłam, po raz drugi tego dnia do krainy Morfeusza.


___________________________

Milena się znalazła :) ale za to okazało się, że jest chora :(
Jak myślicie czy słowa Mileny, które powiedziała do Piotrka sprawią, że on ją zostawi?
Liczę na motywujące komentarze pod rozdziałem.
Zapraszam na mojego drugiego bloga :)
Pozdrawiam i do następnego:*

Ps. Pojawiła się nowa zakładka INFORMOWANI. Tam zostawcie info czy chcecie być
 informowani, a jeśli tak to gdzie.
Ps2. Założyłam nowego bloga
Dzień który zmienia  całe życie

niedziela, 10 stycznia 2016

Rozdział 15

***Piotrek***
Jak się okazało telefon był od.... Mileny. Gdy tylko usłyszałem głos ukochanej na mojej twarzy zagościł uśmiech
- Piotrek, kochanie. Ratuj, to jest jakiś koszmar. Nie wytrzymam z nim już dłużej- oznajmiła z płaczem dziewczyna
-Lenka, ale o kim ty mówisz? Gdzie ty jesteś?- spytałem łamiącym głosem
- Nie mam pojęcia Piotrek. On mnie porwał Nie daje mi spokoju. Ciągle chce...- nie dokończyła, gdyż wybuchła płaczem. Domyślałem się o co chodzi.
- Nie płacz kochanie. Zrobię wszystko żeby cię znaleźć. Policja cię szuka- oznajmiłem
- Piotrek pamiętaj, że cię kocham-powiedziała z płaczem
- Co ty sobie wyobrażasz szmato. Miało nie być żadnych telefonów. Nie taka była umowa dziwko. Zapłacisz mi za to. - usłyszałem głos tego skurwiela. Nie mogę pojąć jak można być takim sukinsynem, żeby tak traktować kobietę.
- Zostaw ja. Jak jej coś zrobisz to nie ręczę za siebie. Dorwę cię....- nie skończyłem bo usłyszałem jak się rozłącza. Jak najszybciej ubrałem się. Nie jedząc nic zabrałem klucze i dokumenty po czym opuściłem mieszkanie. Pobiegłem w stronę samochodu i pojechałem na policję.
Na miejscu policjant oznajmił mi, że spróbują namierzyć telefon z którego dzwoniła Milena. Dowiedziałem się również, że jak się okazało w trakcie poszukiwań ten dupek nie nazywa się Ireneusz Poznański tylko Zbigniew W. Poszukiwany przez policję diler,  handlarz żywym towarem, właściciel kilku burdeli w całej Polsce. Policja szuka go już dłuższy czas. Zawsze zmieniał imię i przez to nie mogli go znaleźć. Policjant poinformował mnie również o możliwości jego pobytu w Zakopanem, w jego letniej posiadłości. Jeszcze dziś kilku funkcjonariuszy miło to sprawdzić.
Po złożeniu nowych zeznań na policji pojechałem do Krzyśka. Potrzebowałem pogadać z kimś. Poradzić, wygadać.
U Ignaczaków byłem aż do kolacji. Porozmawiałem z Igłą i Iwonka. Po tym spotkaniu było mi trochę lepiej, ale dalej cholernie bałem się o ukochaną. Ten człowiek to zwykły psychopata. Nie wiadomo co mu strzeli do głowy.
Od mojej wizyty na policji nie ma żadnych postępów. Co jakiś czas dzwoniłem do policjanta zajmującego się zaginięciem blondynki.
Będąc w domu wziąłem piwo i usiadłem na kanapie w salonie. Wpatrywałem się w zdjęcie Mileny, które stało na komodzie. Wstałem i podszedłem do szafki. Wziąłem do dłoni zdjęcie młodej kobiety. Gdy szedłem do sofy wypadła z niego jakąś kartka.

"Jeśli to czytasz, to zapewne nadszedł ten moment. Chwila,której się bałam.... Nawet nie wiem co mam napisać w tym liście. Pożegnać? Przeprosić? Wyznać miłość? A może napisać prawdę... Tak chyba będzie najlepiej.
Więc zacznę od początku. Dzień przed sylwestrem zadzwonił mój były szef. Zaczął mnie szantażować. Oznajmił, że będzie do mnie pisać. Tak też było. Za każdym razem były to obrzydliwe wiadomości. Większości nawet nie czytałam, tylko od razu kasowałam, ale ostatnio zaczął grozić. Że zrobi coś Tobie, Dominice albo Sebie. W zamian że wam się nic nie stanie miałam się zgodzić na... Nawet nie chcę kończyć. Nie mogłam się na to zgodzić. Na pewno nie na to, żeby Ciebie zdradzić. Za bardzo cię kocham. Wolałabym zginąć niż zgodzić się na coś takiego....
Nie mówiłam nikomu o tym bo się bałam o was. Nie chcę, aby coś się wam stało. Wolę sama cierpieć. Mam nadzieję, że mi kiedyś wybaczysz to że ci nie powiedziałam o tym. Nie chciałam ryzykować waszego bezpieczeństwa.
Piotrek jesteś najlepszym co spotkało mnie w życiu. Dla ciebie jestem wstanie zrobić wszytko. Nawet poświęcić życie....
Gdyby to były moje ostatnie słowa do ciebie to wiedz, że pragnę twojego szczęścia. Jeżeli by mi się coś stało to zapomnij o mnie, żyj dalej. Jesteś wspaniałym mężczyzną, zasługujesz na szczęście.
                                                                                    Twoja kochająca cię najbardziej na świecie Milena <3"

Czytałem to ze łzami. Byłem załamany. Moja ukochana się z tym pogodziła. Na samą myśl o przeczytanym liście płakałem. Mielna postanowiła nas chronić kosztem swojego zdrowia, życia. Nie byłem wstanie nic zrobić. Jej los aktualnie był w rękach policji. Wiem chociaż, że Milena bardzo mnie kocha. Jest nawet wstanie oddać za mnie życie.
Czułem się paskudnie. Gdybym wtedy w piątek na nią poczekał nic takiego by się nie wydarzyło.
A już nawet walić to, że na nią nie poczekałem. Gorsze jest to że widziałem, wszyscy widzieli, że blondyna ma jakiś problem. Ale nikt, a przede wszystkim ja, nie zadałem sobie żadnego trudu, o to aby wydobyć z niej prawdę. Kilka razy pytałem co jest. Zawsze mówiła, że to chodzi o rocznice śmierci jej mamy. Głupi byłem, że w to wierzyłem. Gdybym jednak spróbował przekonać ja, żeby powiedziała prawdę. Może to wszystko potoczyło się inaczej. Z takimi myślami sięgnąłem po butelkę z czystą. Trochę szczeniackie zachowanie. Ale co mi więcej zostało? Jestem teraz bezradny.
Pijąc trunek nie było mi lepiej. Wręcz przeciwnie. Po moich policzkach leciał potok łez... Moją samotność przerwał dzwonek do drzwi. Nie miałem siły, a może mi się po prostu nie chciało otwierać tych drzwi. Udawałem, że mnie nie ma. Jednak mój gość był uparty i dalej pukał do drzwi.
Zwlokłem swoje "zwłoki" z łóżka i poszedłem otworzyć.
- Czego ?- wymamrotałem nie patrząc za drzwi.
- Ładnie witasz kapitana i trenera- powiedział Kowal.
- Przepraszam, to wszytko przez tą sytuację.- oznajmiłem obojętnie i powróciłem do salonu. Z barku wyjąłem dwa kieliszki- Napijecie się ze mną?- spytałem gości
- Piotrek, Ignaczak powiedział mi dziś co się stało, ale to nie jest powód do picia. Rozumiem, że się martwisz o Milenę ale nie możesz zachowywać się jak gówniarz. Mogłeś powiedzieć co się dzieje, a nie chłopaki jakieś marne kity mi dziś wciskali- oznajmił trener
- Przepraszam, ale ja już nie wiem co mam robić. Jeszcze ten dzisiejszy telefon od Mileny oraz list który znalazłem.- oznajmiłem i nalałem sobie czystej.
- Odstaw tą wódkę. Teraz powinieneś być trzeźwy. Jutro nie przychodź na trening. Ogarnij się Piter. Milena się znajdzie. Dobranoc- oznajmił zdenerwowany trener i wyszedł. Olieg jeszcze został u mnie i razem ze mną się napił.
- Piter wszytko będzie dobrze. W razie potrzeby możesz liczyć na mnie.- powiedział na pocieszenie mój kumpel. Posiedział ze mną do 23. Po jego wyjściu wziąłem szybki prysznic i udałem się do sypialni. Położyłem się na łóżku. Zacząłem wszytko wspominać. Od dnia, w którym poznałem Milenę aż do dziś. Kilka wspomnień wywołało u mnie łzy szczęścia, ale znalazły się też takie, które spowodowały potok smutnych łez.
Wspominając wszytko co się niedawno wydarzyło zasnąłem.

***Milena***

 Nie mogłam się powstrzymać. Musiałam usłyszeć choć przez chwilę głos Piotrka. Strasznie za nim tęsknię. Wykorzystałam moment w którym ten bydlak poszedł po śniadanie i zadzwoniłam do Nowakowskiego. Gdy tylko usłyszałam jego głos poczułam się lepiej, a na mojej twarzy zagościł uśmiech. Jednak nic nie trwa wiecznie. Musiał nastąpić moment kiedy on wrócił. Po tym gdy usłyszał moją rozmowę ze środowym zaczęło się prawdziwe piekło.
Przywiązał mnie naga do łóżka i robił co i jak chciał. Nawet w najbardziej okrutny sposób.
To wszytko trwało kilka, kilkanaście godzin. Bolało mnie całe ciało. Nad ranem, tak mi się zdaje, bo zaczęło się rozwidniać. Zrobił to po raz ostatni. Ale najbardziej bolesny. Gdy skończył zatkał mi usta i na moim ciele zostawił kilka śladów od klamry paska. Bolało jak cholera, ale nic nie mogłam zrobić. Byłam tak zmęczona, że zasnęłam.

***Piotrek***

 Gdy rano się obudziłem postanowiłem iść pobiegać. Chciałem jakoś odreagować, wyładować swoją agresję.
Tym razem w celu biegania udałem się do lasu na obrzeżach Rzeszowa. Pojechałem tam samochodem. Na miejscu zaczęłam od rozgrzewki i lekkiego truchtu. Z czasem zwiększałem tempo biegu. Po jakimś czasie coś przykuło moją uwagę. Podszedłem do miejsca, gdzie na śniegu leżało coś ciemnego. Jak się dowiedziałem to nie było coś. A dokładniej to zobaczyłem.....


______________________________

 Z zawałem i pełna szczęścia dodaje kolejny rozdział, w którym trochę się dzieje. 
Przez te emocje nie wiem co mogłabym napisać o tym rozdziale, więc jego ocenę pozostawiam wam.
Polscy siatkarze jadą do Tokio, przedłużyli swoją walkę o Rio. Jestem dumna, że mogę mówić o tej nie samowitej drużynie, że jest z mojego kraju. 
Udaję się na świętowanie. Trzymajcie się ciepło i do następnego :***








Ps. Zapraszam na moje drugie opowiadanie

niedziela, 3 stycznia 2016

Rozdział 14

***Milena***
Jestem z Piotrem od 3 tygodni, ale jest cudownie.. Piotrek jest bardzo opiekuńczy, a przy tym romantyczny. Kocham go najmocniej na świecie. Obydwoje angażujemy się w ten związek. Większość wolnego czasu spędzamy razem. Jesteśmy po prostu szczęśliwi. W pracy też układa mi się dobrze. Jacek( tak kazał mi mówić do siebie główny fizjoterapeuta) jest zadowolony z mojej pomocy i zapewnia mnie, że zrobi wszystko, abym mogła zostać na dłużej. Zresztą sami siatkarze są zadowoleni z mojej pomocy medycznej. Od czasu gdy spotkałam wujka po tylu latach, moje życie zaczyna układać się po mojej myśli. Jestem bardzo wdzięczna wujkowi i cioci. A skoro już o nich mowa, to od 2 tygodni mieszkam u nich. Właściwie to tylko nocuje, bo czas miedzy treningami spędzam u Piotrka.
Jest jedna rzecz, która nie daje mi spokoju. A mianowicie sms-y z pogróżkami. Jestem pewna, że są od mojego byłego szefa. Jednak do tej pory nikomu nie powiedziałam o tym. Może źle robię, może dobrze, ale muszę chronić moich bliskim. W ostatniej wiadomości groził, że jeśli komuś coś powiem to coś stanie się komuś z mojej rodziny. Na to nie mogę pozwolić.
Siedziałam wieczorem i rozmyślałam nad wszystkimi, gdy nagle dostałam sms-a. Kolejny z zastrzeżonego numeru. Z każdym kolejnym sms-em zaczynam się coraz bardziej bać. Tym razem jego treść wyglądała tak
"Koniec zabawy w kotka i myszkę. Dam ci spokój, ale musisz spełnić mój warunek. Jeden tydzień ze mną w górach. Nieograniczona ilość seksu i jesteś wolna. W innym wypadku coś złego stanie się komuś z twoich bliskich. Zapewne, najbardziej będziesz cierpieć jak stanie się coś twojemu kochasiowi albo dzieciom wujaszka. Ich los jest w twoich rękach. Właściwie w twojej seksownej pupci. Masz czas na podjęcie decyzji do piątku. Buziaczki słonko :*"
Byłam przerażona. Nie wiedziałam co mam zrobić. Po przeczytaniu tego nie mogłam się ruszyć, ledwo co miałam siłę oddychać. Byłam bez radna. Czego kolwiek bym nie zrobiła to będzie źle. Nie pójdę z tym na policję, dalej będzie mnie gnębił, zastraszał. Zgłoszę, albo komuś powiem, coś może zrobić moim bliskim. Czułam się okropnie. To była jedna z takich sytuacji gdzie człowiek nic nie może zrobić. A o tej jego propozycji nawet nie zamierzam myśleć. Nie wiem jak on mógł mi coś takiego zaproponować. Kocham Piotrka nad życie i nie zrobię mu tego. Nie wskoczę, do łóżka jakiemuś facetowi. Ani Piter, ani ja sama nie wybaczyłabym sobie tego, że zdradziłam najwspanialszego mężczyznę na świecie. To okropne uczucie być tak bezsilnym, bezradnym. Po wielu godzinach rozmyślania zasnęłam.

Piątek, 24 stycznia 2014

 Obudziłam się przed 8. Do przyjazdu Piotrka miałam jeszcze półtora godziny. (Dla jasności Piter przyjeżdża po mnie i razem jeździmy na treningi.) Postanowiłam posprzątać w pokoju. Po godzinie sprzątania w pokoju było czysto. Ubrałam się w klubowy dres, włosy uczesałam w kucyka i zrobiłam lekki makijaż. Tak przygotowana na dzisiejszy dzień udałam się do kuchni, aby zjeść śniadanie. Zdążyłam zjeść gdy przyjechał po mnie Piotrek. Ubrałam kurtkę i opuściłam dom. Rozmawiając o planach na dzisiejszy wieczór dotarliśmy na halę. Cała drogę pilnowałam się, aby nie powiedzieć Piotrkowi o Wiadomościach od byłego szefa.
Poranny trening minął mi bardzo szybko. Obyło się bez pomocy z mojej strony. Po treningu pomogłam masażyście. Po 2 godzinach robienia masażu mogłam pojechać z Piotrem do niego.
- Słońce co się dzieje? Ostatnio zachowujesz się tak jakbyś się czegoś bała. - powiedział Piotr
- Wydaje ci się. Mam teraz trochę gorszy okres, bo zbliża się rocznica śmierci mojej mamy- powiedziałam. Starałam się, aby zabrzmiało to wiarygodnie.
- Kochanie pamiętaj, że możesz mi wszystko powiedzieć. Może będę w stanie ci pomóc.- zapewnił mnie
- Wiem Piotruś, że mogę na ciebie liczyć. Ale w okolicach rocznicy śmierci mamy zawsze mam doła
- Rozumiem cię, ale wiedz, że jestem przy tobie. Pomogę ci zawsze jeśli będę mógł, obronie gdy zajdzie taka potrzeba.
- Wiem. Kochany jesteś. Dzięki tobie uwierzyłam w to, że mogę być jeszcze kiedyś szczęśliwa. Kocham cię
-Co robisz wieczorem?- spytał zmieniając temat
- Chciałam iść do Zuzy.
- Okey, ale na kolację przyjedziesz do mnie-oznajmił
- Niech ci będzie, ale musimy pojechać do mnie-Piotrek spełnił moją prośbę i po chwili jechaliśmy uliczka prowadząca do domu rodziny Ignaczak. Ciocia i wujek nakazali nam zostać u nich na obiedzie. Po zjedzeniu posiłku porozmawialiśmy z ciocia, między czasie wujek pojechał po Dominikę i Sebastiana. Czas do treningu spędziliśmy w domu Ignaczaków. Około 14.30 wyszliśmy z domu i pojechaliśmy na halę. Przed treningiem na siłowni ustaliłam z Jackiem jak będzie wyglądał następny tydzień pracy. Gdy mieliśmy już wszystko omówione poszliśmy na siłownię gdzie byli już siatkarze. W porozumieniu z trenerem i prezesem skorzystałam z bieżni. Postanowiłam, że znów zacznę biegać. W prawdzie teraz już amatorsko, żeby mieć ładna figurę, ale ważne, że jest jakaś aktywność fizyczna. Moment, w którym biegałam nie trwał długo. Jednego z siatkarzy złapał skurcz. Jako, że Jacek udał się do prezesa w mojej sprawie to ja musiałam zająć się Niko. Po 15 minutach masażu siatkarz był gotowy do wznowienia treningu siłowego. Sama również powróciłam do przerwanej czynności. Przebiegłam dobre 3 km, gdy na sąsiedniej bieżni pojawił się Olieg
- Masz naprawdę dobrą kondycję.- przyznał gdy mnie zobaczył
- Kiedyś się trochę biegało.
- Słyszałem jakie trochę, takie, że miałaś propozycję ze szkoły mistrzostwa sportowego
- Koniec rozmowy, trzeba trenować
- Za młoda jesteś, żeby mnie pouczać. Ja tu przeszedłem poważnie porozmawiać
- Poważnie w czasie biegu- zaśmiałam się
- Nie zmieniaj tematu. Może to nie moja sprawa, ale widzę, że od jakiegoś czasu coś się dzieje. Powiesz kapitanowi o co chodzi?- zapytał z troską w głosie
- Zbliża się rocznica śmierci mojej mamy. W okolicach tego dnia zawsze mam doła. Po za tym wszystko jest naprawdę bardzo dobrze. - powiedziałam takim tonem, aby zabrzmiało przekonująco
- Jesteś członkiem tej drużyny, więc jak będziesz czuć potrzebę porozmawiać z kimś to na każdego z chłopaków możesz liczyć
- Dzięki, z tym sama muszę sobie poradzić- zakończyłam rozmowę z przyjmującym. Zakończyłam również bieg. Upiłam spory łyk swojej wody. Gdy trening się zakończył poszłam do pokoju fizjoterapeutów. Przygotowałam się do wizyt siatkarzy. Okazało się, że Jacek musi wcześniej wyjść i ja mam zająć się większością siatkarzy. Najpierw odwiedził mnie Piotrek. W trakcie masażu powiedziałam mu, żeby na mnie nie czekał, bo trochę mi czasu zajmie masowanie siatkarzy i że później idę do Zuzy. Tym razem nie do domu dziecka, tylko mieszkania jej i Przemka. Bardzo cieszę się, że tak fajnie się jej układa.
Swoje zajęcie skończyłam przed 19. Gdy posprzątałam od razu udałam się w stronę mieszkania przyjaciółki. Postanowiłam skrócić sobie drogę i poszłam przez park. Szłam podziwiając uroki miasta zimą. Rozmyślałam o wszystkim. Najbardziej moje myśli zajęły pogróżki od byłego szefa. Zastanawiałam się, czy da mi spokój. Myślałam o tym w złą godzinę.
- Hej Maleńka. To co jedziemy na ferie?- zapytał dobrze znany mi głos. Nic nie mówiąc zaczęłam biec przed siebie. Wszystko byłoby dobrze gdybym nie poślizgnęła się na ścieżce- Koniec zabawy. Przez następny tydzień będziesz tylko moja.- uśmiechnął się cwaniacko.
- Zostaw mnie!!!- zaczęłam krzyczeć
- Daruj sobie te krzyki nie ma tu nikogo. Nikt ci nie pomoże, nawet ten twój Nowakowski- zaśmiał się. Zaczęłam się szarpać, próbowałam wyrwać się z jego uścisku, ale bez szans. W pewnym momencie straciłam przytomność...

***Piotrek***

Milena po pracy miała iść do Zuzy, a później przyjść do mnie. Nie chciała abym na nią poczekał i ja zawiózł. Nie nalegałem. Pożegnałem się z ukochaną i pojechałem na zakupy. Chciałem zrobić jej niespodziankę i przygotować kolację. Zrobiłem zakupy, kupiłem bukiet herbacianych róż. Wróciłem do mieszkania i zacząłem gotować. Przed 19 miałem wszystko gotowe. Sam udałem się odświeżyć. Wróciłem do salonu i czekając na blondynkę oglądałem telewizję.
Około 22 zacząłem się martwić. Mileny jeszcze nie było.Dzwoniłem do niej kilkanaście razy, ale żadnego nie odebrała.Zadzwoniłem do Krzyśka.
- Hej Krzysiu, jest u was Milena?- zapytałem gdy odebrał.
- Nie, miała iść do przyjaciółki, a potem do ciebie. A co jeszcze jej nie ma?- zapytał zaniepokojony
- No właśnie nie, martwię się o nią. Masz może numer do jej przyjaciółki?
- Nie mam
- Dobra to jadę do domu dziecka
- Ale Zuza już tam nie mieszka
- Kurde, ale może dadzą mi numer do niej
- możesz spróbować. Wiesz, co zajedź po mnie
- Okey, będę za pół godziny- rozłączyłem się. Szybko się ubrałem, zabrałem potrzebne rzeczy i opuściłem mieszkanie.
Jadąc do Ignaczaka strasznie się denerwowałem, raz prawie doszło do wypadku, ale to akurat było najmniej ważne. Teraz najważniejsze, aby Milenie nic się nie stało. Droga do Krzyśka strasznie mi się dłużyła. Po kilku minutach byłem pod odpowiednim domem. Opuściłem auto i udałem się do środka. Zapukałem i wszedłem do środka.
- Krzysiek ruszaj dupę. Nie mam czasu żeby na ciebie czekać- krzyknąłem widząc buty i kurtkę Libero w przedpokoju.
Po 15 minutach byliśmy pod domem dziecka. Po drodze rozmawiałem z Krzyśkiem, który prowadził mój samochód. Po zaparkowaniu udaliśmy się do środka budynku.
- Dzień dobry, a panowie w jakiej sprawie tutaj- zapytała szatynka w średnim wieku
- My potrzebujemy numeru telefonu do Zuzy Jaworskiej- powiedziałem do kobiety
- A z jakiej racji miałabym go panom podać?- spytała ponownie
- Jestem wujkiem jej przyjaciółki Mileny Ignaczak, a to jest Piotrek mój przyjaciel i chłopak Mileny. Potrzebujemy kontaktu do Zuzy, ponieważ Milena zaginęła. Od kilku godzin nie ma jej w domu, nie odbiera telefonu. Martwimy się o nią- wyjaśnił Krzysiek
- W takiej sytuacji oczywiście, że podam ten numer- oznajmiła zaniepokojona.- Tu jest numer Zuzy, a na drugiej stronie mój. Proszę mnie poinformować jak Milena się odnajdzie- szybko pożegnaliśmy się z kobietą i wybiegliśmy z budynku. Siedząc w samochodzie zadzwoniłem do rudowłosej dziewczyny
- Halo?- zapytała po kilku sygnałach
- Cześć, jestem Piotrek, chłopak Mileny Ignaczak. Jest może ona jeszcze u ciebie?- odpowiedziałem pytaniem
- Nie było jej dziś u mnie. Miała przyjść, ale jednak nie przyszła. Dzwoniłam do niej kilka razy, ale nie odbiera
- Cholera. Znasz ją bardzo dobrze. Jest w Rzeszowie jakieś miejsce, do którego lubiła chodzić?
- Nie kojarzę. Jedź na policję zgłosić jej zagniecie. Najszybciej jak to możliwe przyjadę na komendę- nie żegnając się zakończyłem połączenie. Powiedziałem Ignaczakowi gdzie ma jechać.
Po kilkunastu minutach byliśmy na miejscu. Udaliśmy się do odpowiedzialności gabinetu i zacząłem składać zeznania. Po rozmowie z policjantem wróciłem na korytarz, była już Zuza ze swoim chłopakiem.
- I co ci powiedzieli?- zapytał Ignaczak
- Że muszę poczekać do niedzieli i jeśli Milena się nie znajdzie to oni będą mogli zacząć jej szukać. A i jeszcze dowiedziałem się, że jeśli znajdę coś co może pomóc w jej odnalezieniu to mam zadzwonić- oznajmiłem
- Ale jak to czekać? Przecież Milena może potrzebować pomocy- powiedziała zapłakana Zuza

************

Następnego dnia obudziłem się przed 8. Od razu zadzwoniłem do Krzyśka. Igła naskoczył na mnie za porę o której dzwonię. Zapytałem go tylko czy Milena czasem nie wróciła do domu. Jednak tak się nie stało. Strasznie martwię się o dziewczynę. Nie wiem co mam robić. W tej chwili jestem całkowicie bezradny. Nie mam pojęcia gdzie można jej szukać. Żeby odpocząć chwilę od tych wszystkich myśli postanowiłem iść pobiegać. A co z tego, że jest środek zimy... Szybko wstałem z łóżka, ubrałem strój do biegania, zabrałem telefon ze słuchawkami i udałem się do parku. Na początku chwilkę się porozgrzewałem i zacząłem biec. Biegałem alejkami parku gdy coś przykuło moją uwagę. Z pod jednej z zasp śniegu wystawał czarny pasek. Nie pewnie podeszłam do tego miejsca. Pociągnąłem za pasek, a z pod śniegu wyciągnąłem damską torebkę. Szybko przeszukałem ją w poszukiwaniu dokumentów. Po długich poszukiwaniach znalazłem portfel. Były w nim wszystkie dokumenty. Była to torebka mojej kochanej Milenki. W mojej głowie pojawiło się setki czarnych scenariuszy. W kącikach oczu zaczęły gromadzić się łzy. Chwilę zajęło mi ogarniecie się. Ze swojego telefonu zadzwoniłem do policjanta, który wczoraj spisywał moje zeznania. Jak powiedziałem mu o swoim znalezisku kazał mi niczego nie dotykać i poczekać na jego przyjazd. Czekałem na funkcjonariusza dobre 30 minut.. Po tym czasie przyjechało dwóch policjantów z psem.
- Proszę wskazać mi miejsce gdzie znalazł pan torebkę ukochanej- powiedział jeden z posterunkowych. Wskazałem im to miejsce i czekałem na to co powiedzą . Jeden z policjantów przeszukał torebkę dziewczyny, a drugi wraz z psem sprawdzał teren.
- Panie Piotrze, zna pan może hasło do telefonu pani Mileny?- zapytał nagle
- Tak- powiedziałem, policjant podał mi telefon. Od razu wpisałem hasło i oddałem komórkę funkcjonariuszowi. Ten od razu zajrzał do skrzynki z Wiadomościami.
- Wiedział pan o groźbach pod adresem pani Ignaczak?
- Nie. O jakich groźbach pan mówi?- spytałem nie wierząc w to co powiedział. Pokazał mi kilka wiadomości. Nie mogłem uwierzyć w to co widziałem. Zastanawiałem się dlaczego ona nikomu nic nie powiedziała? Najgorsze były wiadomości z nie moralnymi propozycjami składanymi przez tak myślę byłego szefa Leny.
- Domyśla się pan kto to mógł pisać?- z zamyślań wyrwał mnie posterunkowy.
- Podejrzewam, że może być to jej były szef.
- A na jakiej podstawie?
- Jak była składać wymówienie, to próbował ją zgwałcić
- Proszę podać mi adres tego miejsca, w którym pani Ignaczak pracowała- zapisałem policjantowi nazwę kawiarni i ulicy. Pożegnałem się z posterunkowym i pobiegłem do domu. Zabrałem torbę treningową i pojechałem na halę. Z początku nie mogłem skupić się na grze, ale po pewnym czasie, kilku ostrych uwagach ze strony trenera i kolegów ogarnąłem się i skupiłem na treningu. Po zakończonym treningu udałem się do szatni. Wziąłem szybki prysznic i ubrałem się.
- Piter wiemy co się dzieje. Co powiesz na małe wyjście na piwo po meczu?- zapytał Olieg
- Nie mogę panowie. Muszę czekać, może Milena się znajdzie- odpowiedziałem. Założyłem kurtkę po czym pożegnałem się z kumplami i udałem się do samochodu. Wróciłem do swojego pustego mieszkania. Do meczu ze Skra miałem jeszcze trochę czasu, więc postanowiłem się zdrzemnąć.
Mecz zakończył się gładkim 3:0 dla nas. Cieszyłem się ze zwycięstwa i nagrody MVP, ale to nie załagodziło bólu i smutku. Po meczu, aby odciągnąć swoje myśli od złych wydarzeń zostałem, żeby rozdać kibicom autografy. Chłopaki proponowali mi kolejny raz wyjście na piwo, ale ja w tej sytuacji wolę być trzeźwy.
Wieczorem siedziałem w domu przeglądając zdjęcia Mileny, ale też i nasze wspólne. Myślałem cały czas o tym co dzieje się z moją ukochaną. Czy kiedyś ją jeszcze zobaczę? Setki pytań było w mojej głowie. Wspominając wspólne chwile z dziewczyną z moich oczu płynęły łzy. Moment mojego zamyślenia przerwały mi otwierane drzwi. Ucieszony poszedłem do przedpokoju.
- Aż tak cieszysz się z naszej wizyty?- zapytał Penczev. Z mojej twarzy od razu zniknął uśmiech.
- Myślałem, że to Milena. Ona lubiła przychodzić do mnie bez pukania. Zawsze gdy przychodziła, wchodziła tak jakby była u siebie, a moje mieszkanie wraz z jej przyjściem tętniło życiem. Teraz jest puste.- powiedziałem, a z moich oczu popłynęły łzy.
- Lena się znajdzie. Policja jej szuka. Wszystko będzie dobrze.- pocieszał mnie Krzysiek.
- Nawet nie wiesz jak bardzo chciałbym, żeby ona była już przy mnie.- Kumple byli u mnie do późnych godzin nocnych. Od razu udałem się do łazienki. Wziąłem szybki prysznic i poszedłem do pokoju. Gdy położyłem się na łóżku od razu zasnąłem.

***Piotrek, środa, 29 stycznia 2014***

Obudził mnie dźwięk telefonu. Niechętnie podniosłem się do pozycji siedzącej. Przecierając oczy sprawdziłem godzinę. 8:30. Oprócz godziny zobaczyłem kto dzwoni. Numer, który się wyświetlił był mi nie znany. Jak się okazało telefon był od...........

______________________

Trochę się namieszało w życiu Mileny. Motyw porwania to coś co bardzo lubię ( za dużo filmów i książek kryminalnych ;D)
Ostatnio bardzo dobrze pisze mi się kolejne rozdziały tego opowiadania :)
Dzięki za motywujące komentarze :) i za te wszystkie wyświetlenia :) to mocno motywuje do pisania. A myśl, że ktoś to czyta dodaje jeszcze więcej energii.
Zostawcie w komentarzach swoje opinie i do następnego :****
Ps. Zapraszam na moje drugie opowiadanie.
Pozdrawiam :****