niedziela, 14 lutego 2016

Rozdział 20

23 luty 2014
***Milena***

W niedzielny obudziłam się przed 9. Wszystko przez dzisiejszy obiad. Zaprosiliśmy dziś rodziców Piotrka, a także ciocię i wujka. Strasznie się denerwuje przed tym spotkaniem. Piotrek opowiadał mi dużo o swojej rodzinie, starałam się jak najwięcej zapamiętać. Niechętnie wstałam z ciepłego łóżka. Podeszłam do szafy i wyjęłam luźne dresy wraz z bluza. Poszłam do łazienki odświeżyć się.
Następnie udałam się do kuchni. Przygotowałam śniadanie dla Piotrka. Chwilę później w kuchni był już Piter.
- Cześć Skarbie- powitał mnie namiętnym pocałunkiem
- Witaj Miśku. Co tak wcześnie wstałeś?- zapytałam stawiając na stole talerze z jajecznicą.
- No przecież muszę ci pomóc. Mieszkanie samo się nie posprząta na przyjazd rodziców- powiedział to takim tonem jakby to było oczywiste
- Nie wierzę w to co słyszę
- To uwierz. Zobaczysz jak ładnie posprzątam
- Już to widzę
- A chcesz się założyć?
- O co?
- Jeśli ty wygrasz ja jutro robię kolację, a jeśli ja wygram to ty- rzekł wyciągając rękę w moją stronę
- Ale sprzątasz całe mieszkanie- podkreśliłam
- Całe
- No to zgoda- odparłam pewna siebie. W końcu ma posprzątać całe mieszkanie, ale kuchni nie posprząta bo ja tam będę. Biedny Nowakowski nie przemyślał tego.
Śniadanie zjedliśmy w bardzo dobrych nastrojach. Po posiłku posprzątałam i zaczęłam przygotowywać się do gotowania obiadu. Zaczęłam od opłukania mięsa na rosół. Mama Piotrka jest bardzo tradycyjna jeżeli chodzi o niedzielny obiad. Gdy już skończyłam myć mięso obrałam marchewkę i pokroiłam. Następnie wrzuciłam ją wraz z mięsem do garnka z wodą. W tym czasie mogłam zabrać się za sałatkę.
Około 11 zaczęłam przygotowywać drugie danie. Zaczęłam od obrania ziemniaków, chwilę później rozbiłam mięso na schabowe. Gdy to skończyłam poszłam zobaczyć jak Piotrkowi idzie sprzątanie. Zdążył posprzątać łazienkę i część salonu.
- Nie myślałem, że sprzątanie jest tak męczące. Poddaję się. Jutro ja robię kolację- odparł i zrezygnowany usiadł na kanapie
- Widziałam, że tak będzie. Pomyśl sobie, że ja sprzątam tak co tydzień- odparłam. Wspólnymi siłami do skończyliśmy sprzątanie w salonie. Piotrek nakrył stół. Ja w tym czasie wstawiłam wodę na makaron. Około 12:30 poszłam się odświeżyć. Udałam się do sypialni po odpowiedni strój na wizytę państwa Nowakowskich i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, starannie wytarłam ciało i założyłam przygotowane ciuchy.
 
Włosy lekko pokręciłam lokówką, zrobiłam lekki makijaż i udałam się do salonu. Siedział tam już Piotrek. Założył ciemne jeansy i niebieską koszulę. Wyglądał bardzo atrakcyjne.
- Bardzo ładnie wyglądasz- odparł Piotrek
- Dziękuję ty również- odparłam i poszłam do kuchni, na zegarku jest 12:55. Postanowiłam wstawić ziemniaki do gotowania. Gdy to zrobiłam poszłam do salonu i na talerze nałożyłam makaron. Gdy skończyłam zadzwonił dzwonek do drzwi. Zaniosłam miskę do kuchni i razem z Piotrem poszliśmy otworzyć. Za drzwiami stali rodzice Pita, ale także wujek i ciocia. Przywitaliśmy gości i razem z nimi udaliśmy się do salonu. Każdy zajął miejsce przy stole, a ja poszłam po wazę z rosołem. Piotrek jako gentleman nalał gościom na talerz zupę.
-Bardzo pyszny rosół- powiedział pan Nowakowski
- Dziękuję- odpowiedziałam cichym głosem. Zebrałam talerze i poszłam do kuchni. Usmażyłam schabowe i Zaniosłam je do salonu. To samo uczyniłam z sałatką i ziemniakami. Obiad jedliśmy w bardzo miłej atmosferze. śmialiśmy się z dowcipów Igły.
- Piotrek masz prawdziwy skarb a nie dziewczynę. Bardzo dobrze gotuje. Nie to co Olga- odparł pan Tomasz, poczułam, że moje policzki lekko się rumienią. Pani Barbara była niezadowolona ze słów męża.
- Widzisz tato, ja wiem jaką dziewczynę sobie znaleźć- zaśmiał się siatkarz całując mnie w policzek.
Posprzątałam talerze po drugim daniu, a postawiłam wczoraj upieczone ciasta. Tiramisu i sernik. Dwa ulubione ciasta środkowego. Zrobiłam do tego kawę.
Atmosfera teraz zrobiła się trochę napięta. Wujek i Piotrek opowiadali jakieś historie z kadry, aby choć trochę rozluźnić atmosferę.
- Milenka a powiedz mi co planujesz robić po zakończeniu studiów?- spytała mama Pita
-Dalej chciałbym pracować w Asseco- odparłam dumnie
- A co z domem, rodzinom?- pytała dalej
- Dzieci mieć nie mogę, więc nie widzę przeszkód żeby pracować w zawodzie
- Ale żeby mieć chłopaka i obmacywać obcych facetów- westchnęła
- Nikogo nie obmacuję. Ja mam im pomagać, aby nie czuli bólu, a nie z nimi flirtować- odparłam podniesionym tonem
-Tak się mówi. A ty Piotrek na to pozwalasz?- dalej ciągnęła ten temat
- Ufam Milenie, tak jak ona mi- odparł Piotrek obejmując mnie ramieniem
 - Tylko uważaj, bo jak za mocno zaufasz to możesz później cierpieć- oznajmiał pani Nowakowska
- Czy pani chce coś mi zarzucić?- nie wytrzymałam. Ciocia z wujkiem byli cicho. Piotrek złapał mnie mocno za dłoń.
-Wychowałaś się w domu dziecka więc zapewne chodzi ci tylko o pieniądze i sławę Piotrka.. Nawet dzieci mieć nie możesz. Jesteś nikim. Do pięt nie dorastasz Oldze.- rzekła pewnym głosem, a w moich oczach gromadziły się łzy.
- Nie zna mnie pani więc niech mnie pani nie osadza. Chciałam się z państwem dziś lepiej poznać, złapać lepszy kontakt, ale widzę, że nie potrzebnie się starałam- odparłam i wstałam od stołu. Zabrałam klucze od samochodu wraz z dokumentami i wybiegłam z mieszkania. Słyszałam krzyki Piotrka ale nie zwracałam na to uwagi.

***Piotrek***

Moja matka przesadziła z tymi słowami skierowanymi na Milenę. Nie dziwię się, że Milena tak zareagowała. No, ale żeby z mieszkania wybiec w samej sukience. Jeszcze zimą... Na dworze jest -10 stopni.
Gdy tylko dziewczyna opuściła mieszkanie od razu za nią wybiegłem. Słyszałem jak Ignaczak zaczął coś mówić podniesionym tonem do mojej matki. Nie zwracałem na to uwagi.
- Milena poczekaj!!!! Kochanie porozmawiaj ze mną!!!- krzyczałem za dziewczyną, ale ta nie zwracała na to uwagi. Biegła dalej. Naprawdę mocno musiało ją to zaboleć. Nie zdążyłem dogonić ukochanej, bo odjechała z parkingu.
Wściekły na mamę wróciłem do mieszkania. Moja matka właśnie kłóciła się z Krzyśkiem.
- Zadowolona jesteś? Jak coś się stanie Milenie to będzie twoja wina. Jak mogłaś tak ją potraktować? Ona chciała się z wami dogadać. Sama zaproponowała ten obiad. Starała się, a ty potraktowałaś ją jak jakaś szmatę. Nie nawiedzę cię. Zawsze niszczyłaś moje związki z dziewczynami, które sobie wybierałem. Zawsze musiało być tak jak ty chcesz. Ale z tym już koniec. Dzięki Milenie wiem, że szczęśliwym można być tylko z osobą, która się kocha z wzajemnością- wykrzyczałem
- Piotrek spokojnie- próbował mnie uspokoić Ignaczak
- Jakie kurwa spokojnie. Nie pozwolę, aby ktoś traktował Milenę jak jakaś pierwsza lepszą. Ona nie zasługuje na takie traktowanie. I tak już wiele wycierpiała.- oznajmiłem- Lepiej będzie jak już sobie pojedziecie. I jeszcze jedno mamo. Nie chcę cię znać. Zraniłaś kobietę, którą kocham. To tak jakbyś zrobiła coś mi- powiedziałem do rodziców
- Ta dziewczyna ma na ciebie zły wpływ- odparła mama
- Nie. Zły wpływ na mnie mieli znajomi wybierani dla mnie przez ciebie- rzekłem. Ojciec cały czas był cicho- Może ty tato jeszcze powiesz co myślisz o Milenie!?- krzyknąłem
- Proszę bardzo. Jest miła i wrażliwa, ale to przez to co w życiu przeżyła. I nie zgodzę się z matką, że jest z tobą dla pieniędzy. Jak widzę waszą dwójkę, to czasami przypominacie mi mnie i mamę. Milena jest w tobie bardzo zakochana. I nie przejmuj się tym co mówi matka. Zrób wszystko abyś był szczęśliwy- rzekł mój ojciec.
- Ciebie też przekabaciła na swoją stronę?- zapytała matka.
- Nie musiała. Od początku ją polubiłem. Jest inna niż dotychczasowe dziewczyny Piotrka. - powiedział tata.
- Tomasz jedziemy do domu. Zaczynasz gadać głupoty. A ty Piotrze odezwij się jak zmądrzejesz- odparła na pożegnanie matka
- Wolę być głupi i szczęśliwy z kobietą, która kocham, niż mądry i nieszczęśliwy- odparłem. Matka bez pożegnania opuściła mieszkanie. Pożegnałem się z ojcem, który po chwili wyszedł.
- I co ja mam robić? Milena nie chce być powodem kłótni w mojej rodzinie, ale to matka zawsze rozpoczyna kłótnie- odparłem załamany
- Słuchaj serca- poradziła mi Iwona
- Wiecie gdzie mogła pojechać Milena?
- Do moich rodziców, ewentualnie do Zuzy- powiedziała Iwona
- Zadzwonię do Zuzy- powiedziałem i tak zrobiłem. Od Rudej dowiedziałem się, że rozmawiała nie dawno z Mileną. Jaworska opowiedziała mi przebieg tej rozmowy. Milena cały czas podobno płakała. Powiedziała też swojej przyjaciółce, że pojedzie do rodziców Iwony. Podziękowałem Rudej. Razem z Ignaczakami pojechałem pod odpowiedni adres. Prowadził Krzysiek bo ja nie byłem w stanie.
Po 30 minutach, które były dla mnie jak cała wieczność dojechaliśmy na odpowiednie osiedle. Jadąc jedną z uliczek zauważyliśmy radiowóz policyjny, karetkę i straż pożarną. Gdy podjechaliśmy bliżej zobaczyłem biały samochód.
- To samochód Mileny.- krzyknąłem i szybko odpiąłem pas. Następnie wyskoczyłem z samochodu i pobiegłem w stronę jednego z policjantów. Nie zadałem mu żadnego pytania bo na noszach ratowniczych zauważyłem moja kochaną Milenkę. Od razu pobiegłem do niej. Kilku policjantów próbowało mnie zatrzymać jednak im się nie udało.
- Milena. Kochanie powiedz coś- mówiłem do ukochanej przez łzy.
- Proszę się odsunąć. Kim pan jest?- zapytał funkcjonariusz
- Chłopakiem,...yyy....narzeczonym- odparłem niezecydownie. W tym momencie przyszli Ignaczakowie- co z Milena?- zapytałem ratownika
- Teraz nie mam czasu udzielać informacji na temat stanu dziewczyny. Może pan pojechać z nami w karetce to wtedy panu coś więcej powiem- odparł
- Jasne- rzekłem do ratownika- Krzysiek, Iwona dowiedzcie się czegoś o tym wypadku- powiedziałem i wszedłem do karetki.
Na szczęście szpital nie był daleko i po kilku minutach byliśmy już w szpitalu. Po drodze ratownik kazał mi jak najwięcej mówić do Mileny.
Siedziałem jak na szpilkach przed salą, w której była Lena. Chciałem już moc ją do sobie przytulić. Z moich oczu płynęły łzy. Byłem załamany. Dopiero co wszystko zaczęło się układać. Milena była zdrowa, mieszkała ze mną. Byliśmy szczęśliwi. A jedna wizyta zmieniła całe nasze życie. A w szczególności życie Mileny. Bo przecież nie wiadomo co teraz będzie. Czy będzie chodzić, czy będzie w stanie pracować w zawodzie, który tak bardzo lubi. A najważniejsze nie wiadomo czy przeżyje. Takie myśli krążyły w mojej głowie. Nie pomagał mi fakt, że nikt nie chciał mi nic powiedzieć. Najgorsza w takich momentach jest ta niewiedza i niepewność. Ale nie ważne czy Milena będzie chodzić czy nie, czy będzie pracować. Najważniejsze żeby przeżyła.
Po dość długim czasie w szpitalu pojawił się policjant z Iwoną i Krzyśkiem. Musiałem opowiedzieć o całych wydarzeniach z dzisiejszego dnia. Jak się dowiedziałem od policjanta wypadek spowodował facet po 40-stce, pod wpływem alkoholu, który był już wcześniej karany. Poinformował nas również, że samochód jest do kasacji. Nie byłem zbytnio zadowolony, ale nie auto jest teraz ważne. Jako, że ja teraz racjonalnie nie myślałem to Krzysiek zadzwonił do ubezpieczyciela.
- Piter jest duża szansa na to, że uzyskasz całkiem spore odszkodowanie- oznajmił Krzysiek
- To dobrze, może się przydać na rehabilitację dla Milenki.- odpowiedziałem.
- Zobaczymy jeszcze ile uzyskamy z ubezpieczenia Mileny. Na rehabilitację na pewno nazbieramy- odparł Krzysiek
- Nie zakładajcie od razu, że będzie potrzebna rehabilitacja. Może obędzie się bez- odparła Iwonka,
Dopiero po półtorej godziny przyszedł do nas lekarz. Zaprosił nas do swojego gabinetu.
- Panie doktorze, proszę powiedzieć co z Milena- powiedziałem łamiącym głosem
- Pani Ignaczak ma dużo szczęścia, że przeżyła. Niemniej jednak będzie potrzebować operacji- rzekł z posępną miną
- Ale co jej jest?- tym razem zapytał Krzychu
- Ma złamane żebra, wstrząśnienie mózgu, a także mocno pokiereszowaną twarz- odparł
- Ale to chyba nie wszystko skoro potrzebna jest operacja- tym razem odezwała się Iwona
- Owszem. Pani Milena doznała krwotoku wewnętrznego jamy brzusznej. Musimy jak najszybciej odsączyć tą krew- odparł
- Ale ona przeżyje?- zapytałem przez łzy
- Jeżeli jak najszybciej odsączymy krew, a przetoczymy nową to szansę są bardzo duże- odparł. Lekarz ustalił coś z pielęgniarkami a następnie zabrali Milenę na salę operacyjną.
Jedna z pielęgniarek zabrała nas na badanie krwi. Jak się okazało tylko ja mogłem być dawcą. Pobrały ode mnie odpowiednią ilość krwi i poszły na blok operacyjny.
Operacja Milenki trwała prawie 3 godziny. Dla mnie to było jak wieczność.
W sali Mileny byłem do późnego wieczora. Wygonił mnie dopiero lekarz.
- Panie doktorze kiedy Milena odzyska przytomność?- zapytałem gdy byliśmy przed salą.
- Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie.- odparł. Pożegnałem się z nim i pojechałem do domu.

<<<<<<<<<<<>>>>>>>>>>>>>>
1 marca 2014
***Piotrek***

Od wypadku Mileny i jej operacji minęło już 6 dni. Dziewczyna dalej się nie wybudziła. Cały ten czas spędziłem w szpitalu. Jedynie w poniedziałek poszedłem do trenera. Ten dał mi cały tydzień wolny.
Dziś znowu od samego rana jestem w szpitalu. Siedząc przy łóżku ukochanej cały czas od 6 dni powtarzam te same słowa.
- Milena nie możesz mnie zostawić tu samego. Moje życie bez ciebie nie będzie miało sensu. Kocham cię jak wariat i jeśli mnie zostawisz na tym świecie to zrobię wszystko aby jak najszybciej być przy tobie na tym drugim świecie.- oprócz tego opowiadałem jej co się dzieje, co się zmienia. Od czasu gdy Milena jest w tym szpitalu nie mogę normalnie funkcjonować. Ciągle mam przed oczami widok samochodu i Mileny niesionej na noszach.
Oddałbym wszystko aby Milenka już się wybudziła.
Zbliżała się pora obiadowa więc postanowiłem iść coś zjeść. Na pożegnanie z Milena złożyłem na jej ustach delikatny pocałunek.
W czasie posiłku przed oczami miałem bladą twarz mojej dziewczyny. Nie mogłem znieść myśli, że przez moją matkę moja ukochana może umrzeć.
Po obiedzie wróciłem do sali Mileny. Był tam lekarz. Gdy wszedłem do środka ujrzałem otwarte oczy Mileny. Ucieszyłem się jak małe dziecko. Po 6 dniach w końcu będę mógł porozmawiać z ukochaną.

***Milena***

Gdy się obudziłam i próbowałam otworzyć oczy oślepiło mnie białe światło. Chwilkę zajęło mi przyzwyczajenie się do niego. Gdy już tego dokonałam zauważyłam przy łóżku mężczyznę w białym fartuchu.
- Gdzie ja jestem? Kim pan jest?- zadałam dwa jakże istotne dla mnie pytania
- Jest pani w szpitalu. Miała pani wypadek. A ja jestem lekarzem- odparł owy mężczyzna
- Jaki wypadek?
- Samochodowy. Jest pani po operacji- odpowiedział.
-A gdzie mój chłopak?- jak na zawołanie do sali wszedł Piotrek.
- Milenka kochanie. Nareszcie się wybudziłaś. Nigdy więcej tak nie rób- odparł siadając obok łóżka, następnie pocałował moją dłoń.
- Ale czego mam nie robić?- zdziwiłam się
- Nie pamiętasz Jak wybiegłaś z mieszkania po tym jak potraktowała cię moja matka?- zapytał
- Nie pamiętam tego. Pamiętam Walentynki i wyjazd do Olsztyna a potem mam pustkę w głowie- odparłam
- Panie doktorze czy Milena odzyska pamięć z tych ostatnich dni?- zapytał Nowakowski.
- Z tego co słyszę to utraciła pani pamięć tylko kilku dni więc myślę, że tak.- odparł lekarz. Powiedział jeszcze kilka słów o tym co mi się stało po czym opuścił moją salę.
Piotrek był u mnie do samego wieczora. Dopiero przed 22 udało mi się namówić go na powrót do domu.
Długo nie mogłam zasnąć. Cały czas próbowałam sobie przypomnieć co się działo przed wypadkiem. Jednak z marnym skutkiem.
Nad ranem udało mi się zasnąć.

________________________________

Przepraszam, że tak późno, ale cały ostatni tydzień ferii byłam u  rodziny.
Zostawcie swoje opinie.
Ps. Zapraszam na swoje inne opowiadania
Pozdrawiam :****

5 komentarzy:

  1. mam nadzieję, że matka Pita zrozumie swój błąd.

    OdpowiedzUsuń
  2. Powiem szczerze, że mama Piotrka wykazała się wyjątkowym brakiem wyczucia sytuacji. Milena nie pracuje kurcze za przeproszeniem w burdelu, tylko masuje... :/. Nie powinno się tak obrażać osoby, którą się dopiero poznało. Przesadziła. I do tego ten wypadek. Oby wszystko było w porządku :(

    Zapraszam na rozdział o ostatnich chwilach wolności Oli i Bartka :
    http://on-ukradl-jej-serce.blog.pl/ :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. WESELE HEJ WESELE! Ślub Oli i Bartka :) Młoda Para dostanie wyjątkowy prezent ślubny :)

      http://on-ukradl-jej-serce.blog.pl/ :)

      Usuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Hahhaha Milka wie jak zaszantażować Pitera xD Ojjj biedactwo się tak zmęczył, gorzej niż na siłowni ;D
    No nie, matka Piotrka jest zwykłą egoistką, którrj nie zależy widocznie na szczęściu syna. Dziwię się w sumie Ignaczakom, że nie zareagowali, lecz zapewne nie chcieli natężać rodzinnej awantury...
    Milena miała pecha, lecz na szczęście przeżyła i dochodzi do siebie. Piter kocha Ją bez opamiętania i widać, że jest w stanie wiele dla Niej zrobić ;) <3
    Całe szczęście, że ma amnezję kilkudniową i pamięta Piotrka oraz to,co jest między Nimi ^^
    Czekam na dalsze losy tej dwójki ;3
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie na ciąg dalszy z pobytu Wojtka w Radomiu ;)
    http://dla-kazdego-zawsze-jest-jakis-ratunek.blogspot.com/2016/02/rozdzia-70-wole-zebys-bya-szczesliwa.html?m=1

    OdpowiedzUsuń