Strony

niedziela, 28 lutego 2016

Rozdział 22

1 sierpnia 2014, zgrupowanie reprezentacji Polski siatkarzy w Capberton
***Piotrek***

Trener Antiga postanowił zabrać nas przed polskim mundialem do Francji wraz z rodzinami. Oczywiście ja i tak miałbym przy sobie kobietę swojego życia.
A tak zaczynając od początku. Ostatnie dwa miesiące były udane. Mówię tu o moim życiu prywatnym. Między mną a Milena układa się bardzo dobrze. Jestem szczęśliwy jak nigdy.
Ukochana namówiła mnie na spotkanie z matką. Zgodziłem się. Chociaż bardzo dziwi mnie postawa Mileny. Nie wybaczyłem matce tego jak ją potraktowała. Ale ze względu na blondynkę próbuje utrzymywać z matką jakiś kontakt. Cieszę się, że spotkałem na swojej drodze taką kobietę jaką jest Milena.
- Nad czym tak myślisz?- usłyszałem głos ukochanej przytulającej się do moich pleców.
- O tobie, o mnie, o nas. O naszej przyszłości- oznajmiłem patrząc przed siebie
- I co ciekawego wymyśliłeś?- zadała kolejne pytanie
- To że bardzo cię kocham i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie.- odpowiedziałem i odwróciłem się do dziewczyny
- Też cię bardzo kocham.-rzekła i wtuliła się we mnie. Siedzieliśmy chwilę w ciszy. Oboje zajęliśmy się swoimi myślami.
- Powiedz mi jak to jest, że mimo takiego świństwa jakie wyrządziła moja matka ty chcesz żebym się z nią pogodził?- przerwałem ciszę
- bo nie chcę być powodem rodzinnych kłótni, bo sama straciłam matkę i wiem jak to boli. Nie chcę, abyś i ty stracił kobietę która cię wychowała- odparła przyciszonym głosem
- Słońce, ale to nie ty jesteś powodem kłótni, tylko sposób bycia mojej matki. W domu zawsze musiałem robić to co ona chciała. Dalej taka jest. Chcę wszystkimi rządzić. Ale ja się już nie dam. Kocham ją, jest dla mnie ważna. Ale ty jesteś ważniejsza. I nie pozwolę aby ktoś traktował cię jakbyś była kimś gorszym tylko dlatego, że wychowałaś się w domu dziecka. Dla mnie to nie jest ważne- oznajmiłem spoglądając prosto w jej oczy.
- Ale i tak czuję się tak jakby to wszystko była moja wina
- Nawet tak nie myśl. Koniec tego tematu. Chodźmy lepiej na spacer- poszliśmy jeszcze do hotelu. Poinformowaliśmy trenera, że wychodzimy i poszliśmy przed siebie.
Spacerowaliśmy po lesie. Nie zwracaliśmy na nic uwagi. Liczyliśmy się tylko my.

***Milena***

Spacerowaliśmy dość długo. Zaczęło się ściemniać. Jednak to nam nie przeszkadzało. Dalej liczyliśmy się tylko my. Rozmawialiśmy na przeróżne tematy. Co jakiś czas obdarowaliśmy się pocałunkami.
Doszliśmy nad jezioro. W wodzie odbijał się księżyc. Znaleźliśmy się w bardzo romantycznej scenerii. Jak z komedii romantycznej. Usiedliśmy na pomoście. Wtuliłam się w tors Piotrka. W tej chwili poczułam się bardzo bezpiecznie, ale oprócz tego poczułam się jak w bajce. Można w sumie powiedzieć, że jestem w bajce. Mojej bajce. Mam wspaniałego chłopaka, rodzinę, dobrą pracę. Po prostu jest jak w bajce. Chwilę siedzieliśmy w ciszy. Nie przeszkadzała ona nam.
- Słońce, odpowiedz mi na jedno pytanie- poprosił nagle Nowakowski
- A jakie to pytanie?- zapytałam
- Jak wyobrażasz sobie swój wymarzony ślub?- zaskoczył mnie tym pytaniem.
- A skąd nagle pojawiło się to pytanie?
- Z ciekawości. Chciałbym wiedzieć. Jeszcze nigdy cię o to nie pytałem.
- Wymarzony będzie tylko wtedy gdy trafię na odpowiedniego mężczyznę
- A ja nim jestem?
- A co chcesz mi się oświadczyć?- zapytałam spoglądając na niego
- Nie odpowiada się pytaniem na pytanie. Kiedyś najdzie taki dzień, że o tym pomyślę
- Pokaż się- poprosiłam odsuwając się od chłopaka o kilka centymetrów. Piotrek pokazał swoje oba profile poprawiając swoje jasne włosy- A pokaż swojego bicka- droczyłam się z ukochanym
- Podoba się?- zapytał zdejmując swoją koszulkę
- Nawet bardzo- wyszeptałam uwodzicielsko.
- Masz telefon?- zapytał Piotrek
- I zepsułeś nastrój. Mam w kieszeni- odparłam wynajmując urządzenie. Szybko je ode mnie zabrał. Położył obok nas i złączył nasze usta w pocałunku.
Z każdą chwilą pocałunki były coraz bardziej namiętne. Ręce zaplotłam na szyi Nowakowskiego.
Gdy byliśmy już w samej bieliźnie Piotrek wziął mnie na ręce i wskoczył do wody.
- Nowakowski ja cię kiedyś uduszę- krzyknęłam
- Nie zrobisz tego. Za bardzo mnie kochasz. To jak jestem odpowiednim kandydatem na męża?- zapytał
- Już nie- odparłam poważnie
- Jeszcze zmienisz zdanie- odparł pewnym siebie głosem siatkarz
- Nie doczekanie twoje- oznajmiłam i chlapnęłam wodą w stronę siatkarza. Ten odpowiedział mi tym samym.
Po krótkiej wojnie na wodę Nowakowski zaczął całować mnie po całym ciele.
- A jak ktoś przyjdzie?- zapytałam
- A kto przyszedłby w nocy nad jezioro? I to jeszcze w lesie- zaśmiał się Piotrek. Zupełnie oddaliśmy się chwili. Co jakiś czas przerywaliśmy pocałunki aby nabrać powietrza. Całowaliśmy się do momentu gdy ktoś zaczął biec.
- Piotrek słyszysz to?- zapytałam lekko wystraszona
- Tak. To pewnie dzikie zwierzęta- chłopak próbował mnie uspokoić.
- Wydaje mi się, że to biegną jacyś ludzie- po moich słowach dało się usłyszeć głosy 5 facetów.
- Naa boombee!!!!!!!!!- tymi facetami byli siatkarze. A dokładnie to byli to Mariusz Wlazły, Michał Winiarski, Karol Kłos, Andrzej Wrona i mój kochany wujaszek.
- Nie macie co robić w nocy tylko skakać do wody?- zapytał Piotrek
- A wy co tu robicie?- zapytał Mariusz
- Oj Krzysiu. Ja nie wiem jak możesz pozwalać na to żeby twój kolega z kluby i kadry bałamucił twoją bratannice w jeziorze i to na dodatek w nocy- odparł poważnie Wrona. Z jego głosu jak i Mariusza dało się zrozumieć, że są pod wpływem.
- Źle się wysławiasz Wronaisty. Oni pracują nad kontynuacją rodu Nowakowskich- zaśmiał się Winiar, a zaraz za nim Mariusz, Karol i Andrzej. Jednak mi, Piotrkowi i wujkowi nie było do śmiechu.
- Muszę was zasmucić, ale kontynuacji rodu Nowakowskich nie będzie- odparłam z bólem w głosie i popłynęłam do pomostu. Jak najszybciej chciałam wrócić do hotelu. Ostatnio zaczęłam żałować swojej decyzji z przed kilku miesięcy. Założyłam swoje ubrania i zaczęłam iść przed siebie.
Z płaczem szłam do hotelu. Jednak w pewnym momencie nie miałam pojęcia, którą dróżka powinnam iść. Poszłam przed siebie.....
***Piotrek***
Chłopaki nie powinni tak sobie żartować. Z drugiej strony nie mieli pojęcia o chorobie Mileny.
- Następnym razem pomyślcie jak coś powiecie- burknąłem w stronę kumpli
- O co ci chodzi?- zapytali
- O to, że Milena jest po operacji i nie może mieć dzieci- oznajmiłem i popłynąłem do pomostu.
Szybko ubrałem swoje rzeczy i poszedłem szukać Mileny. Po chwili dołączyli do mnie kumpele.
Po jakimś czasie doszliśmy do rozwidlenia drogi. Zastanawialiśmy się, która mamy pójść.
- Najlepiej będzie jak się rozdzielimy. Karol i Andrzej niech pójdą w lewo, Krzysiek i Piotrek idźcie na wprost, a Winiar i ja pójdziemy w prawo. Jak ktoś znajdzie Milenę niech krzyczy- zarządził Mariusz. Zrobiliśmy tak jak powiedział.
Szliśmy tą drogą z Ignaczakiem dość długo. Nigdzie nie było Mileny. Cały czas podążaliśmy w ciszy. Kilka razy dzwoniłem do blondynki jednak nie odbierała. Strasznie się o nią boję. Mam nadzieję, że nic się jej nie stało.
Po kilkunastu bardzo długich minutach ukazało się nam jakieś światło. Z ciekawości poszliśmy to sprawdzić. Byli to Andrzej i Karol
- I co nie znaleźliście dziewczyny?- zapytał Kłos
- Jak widać nie. Ale u was to samo- odparł Krzysiek. Przez krótką chwilę zastanawialiśmy się co mamy robić
- Ratunkuuu!!!!!!Pomocy!!!!!!!- dało się nagle usłyszeć głos blondynki. Od razu pobiegliśmy bw odpowiednią stronę.
Na miejscu zauważyliśmy watahe wilków. Stały naokoło drzewa. Andrzej swoim telefonem poświecił w górę drzewa. Na jednej z gałęzi siedziała Milena.
Karol jak to Karol na swoim telefonie miał wiele różnych rzeczy. Tym razem jedna z nich się przydała.
- Chłopaki jak pogonimy te wilki?- zapytał Ignaczak
- Ja mam pomysł- Karol użył swojego telefonu i jednej z aplikacji, które ma zainstalowane. Jak się dowiedzieliśmy była to aplikacja imitująca dźwięk karabinu maszynowego. Podziałało to. Wilki były tak wystraszone, że uciekły. Od razu pobiegliśmy do drzewa.
- Już myślałam, że będę siedzieć na tym drzewie do usranej śmierci- oznajmia blondynka. Po jej stwierdzeniu zaśmialiśmy się- To nie jest śmieszne- oznajmiła i zaczęła schodzić z drzewa.
Jedna z gałęzi złamała się pod dziewczyną, a ta spadła na ziemię. Chłopaki nie mogli wytrzymać ze śmiechu.
- Chyba ktoś przytył- zaśmiał się Ignaczak.
- Bardzo śmieszne- odparła dziewczyna. Odrzuciła moją pomoc przy wstaniu, ale sama nie dała rady wstać.
- Słońce co ci?- zapytałem kucajac przy ukochanej
- Kostka mnie boli- odparła i zaczęła cicho płakać.
- Wskakuj na barana- odparłem i odwróciłem się do dziewczyny plecami. Skorzystała z mojej oferty i po chwili była już na moich plecach. Andrzej z Karolem robili dziś za latarników, przy okazji opowiadając kawały.
- A gdzie Mario i Winiar?- zapytała Mielna
- A to jest dobre pytanie- odpowiedział Krzysiek. Andrzej zadzwonił do Winiara.
- Tu jesteśmy osły i Milena- zaśmiał się Winiar.
- W takim razie chodźmy do hotelu- odparł Karol.
- Tak w ogóle Milena to jestem winien ci przeprosiny. Nie powinienem tak żartować- odparł Andrzej
- Spoko. Nie wiedziałeś o tym. Ale nie rozmawiajmy już o tym- odpowiedziała mu blondynka.
Resztę drogi do hotelu przebyliśmy w wesołej atmosferze. Siatkarze Skry Bełchatów dali popis swoich umiejętności wokalnych. Z biegiem czasu wraz z dwoma pokoleniami Ignaczaków dołączyliśmy do śpiewających Skrzatów.
W hotelu byliśmy po 30 minutowym spacerze. Na hotelowym tarasie w najlepsze trwała impreza
- Paczaj Karol nie skończyli zabawy bez nas- odparł uradowany Wrona. Dwaj Środkowi od razu pobiegli w stronę ogniska.
- W końcu jesteście!- krzyknęła Iwona
- Gdzie wy byliście tyle czasu?- zapytała Paula
- Dlaczego wszyscy jesteście mokrzy?- zapytała Daga.
- Kto opowiada?- zapytałem
- Milena- odrzekł Ignaczak. Moja dziewczyna opowiedziała całe zajście z wieczora. Bez kilku szczegółów, które miały miejsce przed przyjściem siatkarzy. Osoby słuchające tej historii nie mogły powstrzymać śmiechu.
- Ciekawa historia. Można by książkę napisać. Pokaż nogę- rzekł do Mileny lekarz kadry- Jest lekko opuchnięta, ale nie sądzę żeby to było coś poważnego. Zaraz przyniosę ci maść- odparł i znikł za drzwiami hotelu
- Fakt bardzo fajna historia. Najlepsza kąpiel w jeziorze. Ja to mogę sobie pomarzyć o takiej romantycznej scenerii- zaśmiała się Ola od Kłosa.
- Ale nie z takim zakończeniem- zaśmiała się Agnieszka, dziewczyna Pawła Zatorskiego.
Trener Antiga zakończył tą mini imprezkę około 3 w nocy. Zmęczona wydarzeniami ostatniego dnia od razu po dotarciu do pokoju. To jest po tym jak Nowakowski mnie tam zaniósł poszłam do łazienki. Po szybkim prysznicu poszłam do sypialni. Jak tylko położyłam się na łóżku od razu zansęłam.

-----------------------

Na miły wieczor do poczytania :-) mam nadzieję, że się podoba. Zostawcie swoje opinie w komach.
Dziękuję za kolejne nominacje do LBA. Odpowiem na nie jak tylko znajdę trochę czasu.
Jeśli chodzi o wasze blogi to czytam każdy nowy rozdział na który mnie zapraszacie, bądź z tych blogów, które obserwuje.
Pozdrawiam i do następnego

3 komentarze:

  1. Wilki? O mamo... Chyba bym padła ze strachu... Uważam, że Milena robi dobrze namawiając Piotrka na rozmowę z matką, mimo tego jak została przez nią potraktowana.. :)

    Zapraszam do siebie na rozdział 40 :)
    http://on-ukradl-jej-serce.blog.pl/2016/02/29/40-albo-w-tych-izotonikach-cos-jest-albo-widze-nasze-zony/

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapraszam na kolejny rozdział :) http://milosczprzeszlosci.blogspot.com/2016/03/rozdzia-36.html

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapraszam na kolejny rozdział :) http://milosczprzeszlosci.blogspot.com/2016/03/rozdzia-36.html

    OdpowiedzUsuń