Strony

niedziela, 17 stycznia 2016

Rozdział 16

WAŻNA INFORMACJA POD ROZDZIAŁEM!!!!!
Miłego czytania :*


***Piotrek***
A dokładnie to zobaczyłem.....moją kochaną Milenę. Ucieszyłem się na jej widok. Twarz miała całą w krwi. Kurtkę, spodnie również miała poplamione krwią. Dziewczyna była nieprzytomna. Zdjąłem kurtkę, wcześniej wyjmując telefon. Okryłem nią blondynkę i zadzwoniłem po pogotowie. Rozmawiając z ratownikiem udałem się do samochodu po apteczkę. Wyjąłem z niej koc ratunkowy i wróciłem do dziewczyny. Szczelnie przykryłem ciało ukochanej. Z niecierpliwością czekałem na pogotowie. Powiadomiłem również policję. Ci powiedzieli, że zaraz tu przyjadą. Po rozmowie z funkcjonariuszem stwierdziłem, że muszę zadzwonić do Krzyśka. Ten odebrał po kilku sygnałach.
- Halo?- zapytał zaspany
- Cześć Krzysiek. Mam dobrą wiadomość- powitałem przyjaciela
- No to słucham cię stary
- Wybrałem się rano do lasu żeby pobiegać- nie dane było mi dokończenie tego zdania
- I to jest ta super wiadomość?- zapytał z irytacja
- Gdybyś dał mi dokończyć, to już byś wiedział, że w czasie biegania znalazłem Milenę- oznajmiłem
- I co z nią?- zapytał z przejęciem
- Jest nieprzytomna.
- Całe szczęście, że się znalazła. Do jakiego zabrali ją szpitala?
- Właśnie czekam na pogotowie- jak na moje zawołanie przyjechała karetka i policja- Krzysiek muszę kończyć- rozłączyłem się.
Po godzinie byłem już w szpitalu. Milenę zabrali na badania. Dalej była nieprzytomna. Siedząc na korytarzu z moich oczu płynął potok łez. Z jednej strony cieszyłem się, że Milena się znalazła, z drugiej bałem się wyników badań. Bałem się tego co usłyszę od lekarzy na temat jej zdrowia.
Około 11 w szpitalu pojawił się Krzysiek. Zaraz za nim Iwona.
- I co z Milena?- zapytali w tym samym czasie
- Jest nieprzytomna. Lekarze nic więcej nie mówią. - oznajmiłem łamiącym głosem
- Będzie dobrze- powiedziała Iwona, przytulając mnie w ramach dodania mi otuchy
- Musi być.- oznajmiłem. Wspólnie czekaliśmy na to co powie nam lekarz.
Po ponad 3 godzinach czekania lekarz poinformował nas o tym co jest z Milena.
- Drodzy państwo, pani Ignaczak po za siniakami nic się nie stało. Jednak nie pokoi mnie zdjęcie USG jej jamy brzusznej- oznajmił
- Może mówić pan jaśniej?- zapytałem nie rozumiejąc co mówi
- Powiem tak. Obawiam się, że pani Milena może mieć raka szyjki macicy- oznajmił
- Ale ona... Przecież jest taka młoda- powiedziałem załamany
- Musimy przeprowadzić dokładniejsze badania. To nic pewnego- rzekł i odszedł
- Piter, wszystko będzie dobrze- oznajmił Krzysiek
- Ale ona miała takie plany. Chciała mieć dzieci. A teraz nie wiadomo czy będzie żyć- powiedziałem załamany
- Lekarz powiedział, że to nic pewnego.- pocieszała mnie Iwona. Nie miałem już ochoty na dalsze rozmowy. Pielęgniarka pozwoliła mi wejść do Mileny. Usiadłem przy łóżku i zacząłem mówić do ukochanej.

***************

Następnego dnia obudziło mnie delikatne głaskanie po głowie. Lekko podniosłem głowę. Ujrzałem uśmiechniętą twarz Mileny. Od razu na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
- Tęskniłam- wyszeptała
- Ja też. Nie rób mi tego nigdy więcej. Mów mi zawsze o wszystkim- poprosiłem na wstępie.
- Bałam się. O ciebie, Dominikę, Sebastiana- oznajmiła prawie nie słyszalnie.
-Wiem. Znalazłem list, który napisałaś
- Ja nie chciałam, żeby tak się to skończyło. Chciałam was chronić, a nie chciałam cię zdradzić. A i tak to zrobiłam- powiedziała i zaczęła płakać
- Hej, Mała, nie płacz. To ten bydlak cię skrzywdził. Ty mnie nie zdradziłaś
- Ale czuję się tak jakbym to zrobiła.- rzekła i wtuliła się we mnie.
- Najważniejsze, że już jesteś bezpieczna. Już nigdy nie pozwolę ci iść samej po ciemku.- rozmawialiśmy o wszystkim. W pewnym momencie do sali wszedł lekarz.

***Milena***

Byłam szczęśliwa, że w końcu jestem przy Piotrku. Rozmawialiśmy na przeróżne tematy, gdy do sali wszedł lekarz.
-Dzień dobry. Jak się pani czuję?- zaczął
- Już dobrze. Kiedy będę mogła wrócić do domu?- zapytałam
- Panie Piotrze, proszę na chwilę opuścić salę. Muszę porozmawiać z pacjentką- poprosił doktor. Środkowy wstał z krzesełka.
- Piotrek zostań. Możemy rozmawiać przy nim- oznajmiłam
- Jak sobie pani życzy. Przeprowadziliśmy wczoraj sporo badań. Po za kilkoma siniakami i zadrapaniami nie znaleźliśmy nic niepokojącego co byłoby spowodowane porwaniem- oznajmił
- Ale jest coś co nie ma związku z porwaniem?- zapytałam
- Owszem. Jest podejrzenie, że może mieć pani raka szyjki macicy- oznajmił, a mój świat się zawalił.
- Ale, ale jak to możliwe?- zapytałam łamiącym głosem
- To jeszcze nie jest pewne. Czekaliśmy aż się pani wybudzi, żeby móc zrobić dokładniejsze badania- oznajmił.- pójdę przygotować wszystkie potrzebne sale do przeprowadzenia badań- oznajmił i wyszedł.
- Piotrek, a jeśli to prawda i ja umrę?- zapytałam płacząc
- Nawet nie mów tak. Wszytko będzie dobrze. Razem sobie z tym poradzimy.
- Przytul mnie- poprosiłam. Chłopak podszedł do mnie i mocno przytulił do siebie.
- Kocham cię Len- wyszeptał.
- Ja ciebie też- razem czekaliśmy na powrót lekarza, żeby zabrał mnie na badania.
Po 2 godzinach byłam już po wszystkich badaniach. Teraz pozostało czekanie na wyniki. W szpitalu pojawił się wujek z ciocia i dziećmi. Ucieszyłam się na ich widok.
Około 17 przyszedł lekarz z wynikami. Tuż za nim przyszła pani psycholog.
- Mam już wszystkie wyniki- po jego słowach moje oczy miały wielkość 5-złotówek.- Niestety moje przypuszczenia się sprawdziły. Musimy jak najszybciej zacząć leczenie, aby nie dopuścić do przerzutu.
- A jaki jest pomysł na leczenie? - spytał Nowakowski
- Miesiąc chemii, jeżeli nie pomoże to wtedy operacja. Sytuacja jest o tyle trudna, że macica jest poplątana z jednym z jajników i chemia może być mało skuteczna- odpowiedział
- A czy jest zagrożenie życia?- zapytał wujek.
- Jeżeli nie dojdzie do przerzutu to nie.- odpowiedział- muszę iść do innych pacjentów. Do widzenia.- wyszedł z sali.
- Nie chcę chemii- oznajmiłam
- Dlaczego?- spytali zaszokowani
- Moja mama zmarła na raka. Chodziła na chemię i nic to nie dało. Ja chcę od razu poddać się operacji- stwierdziłam
-Przecież chciałaś mieć dzieci. Po tej operacji nie będziesz mogła ich mieć- powiedział Piotrek.
- Ale ja chcę żyć. Mam dla kogo. A że nie będę mogła mieć dzieci, to trudno
- Kochanie pomyśl nad tym. Mówiłaś, że marzysz o tym żeby zostać mamą- Piotrek oznajmił patrząc głęboko w moje oczy.
- Zawsze możemy adoptować. Ja nie chcę umierać. Chcę żyć dla ciebie, dla nas. Chcę patrzeć jak ty i wujek gracie w siatkówkę, jak Dominika dorasta, jak Sebastian idzie w ślady Ignaczaka. Ja chcę być tu przy was, a nie pod ziemią- oznajmiłam a z moich oczu popłynął potok łez
- Nie płacz słonko. Ale nie podejmuj też pochopnych decyzji. Przemyśl sobie to wszystko na spokojnie. Rozważ wszystkie za i przeciw.- poradziła mi ciocia.
-Ale ja już podjęłam decyzję. Pierwszy raz od bardzo dawna chcę żyć. Wiele razy miałam myśli czy nie skończyć swojego życia. Ale odkąd spotkałam was jestem pewna tego, że chcę i mam dla kogo żyć- oznajmiłam poważnie i przytuliłam się do Piotrka.
- Iwona chodźmy, niech się młodzi sobą nacieszą i razem podejmą decyzję- rzekł wujek
- Masz rację Krzysiu. Dominika, Sebastian jedziemy do domu- powiedziała ciotka. Pożegnałam się z bliskimi i pogrążyłam się w rozmowie z Piotrem. Głównym tematem była moja choroba.
- Piotrek wiem, że ty też chcesz mieć dzieci. Ja po operacji nie będę mogła spełnić twojego marzenia. Dlatego jeśli będziesz chciał mnie zostawić to zrób to teraz- odpowiedziałam poważnie
- Głuptasie. Kocham cię i będę zawsze przy Tobie. Nie zostawię cię samej. Zwłaszcza teraz. Sama mówiłaś, że zawsze możemy adoptować dziecko- oznajmił Piotrek całując mnie w czoło
- Niby racja, ale...- Piter nie dał mi dokończyć, ponieważ złączył nasze usta w pocałunku.
- Nie ma żadnego ale. Jesteś dla mnie najważniejsza. Gdyby było inaczej nie siedziałbym tu z tobą- oznajmił przytulając mnie
- Ale Piotrek ty jesteś młody powinieneś chodzić z kolegami na piwo, trenować, a nie siedzieć w szpitalu z chorą dziewczyną
- Tobie to ta choroba szkodzi na głowę. Jesteśmy razem i razem wygramy z tą chorobą. A potem razem będziemy realizować się zawodowo
- W tym roku są mistrzostwa świata, u nas w Polsce powinieneś trenować, po to żeby przekonać trenera do siebie
- Ale ja wolę być przy swojej dziewczynie, zwłaszcza teraz kiedy potrzebuje wsparcia- oznajmił całując mnie w policzek- koniec rozmowy o tym.- Piotrek zmienił temat. Rozmawialiśmy głównie o siatkówce, moich studiach, pracy w Asseco.
W trakcie rozmowy ze środkowym zrobiłam się senna. Moje powieki stały się ciężkie. A ja znalazłam się w krainie snów.

«««««««««««»»»»»»»»»»

Obudziłam się przed 20. Przy moim łóżku stał lekarz. Piotrka nie było w sali. Chciałam porozmawiać z lekarzem.
- Panie doktorze jest możliwość żebym mogła od razu poddać się operacji?- spytałam. Doktor westchnął ciężko i usiadł na stołku obok mojego łóżka
- Jest, ale czy pani tego naprawdę by chciała? Widziałem jak jest pani szczęśliwa z chłopakiem nie chciałby pani mieć z nim dzieci?- zapytał
- Chciałbym i to bardzo. Ale jeszcze bardziej chcę żyć.
- Ale pani stan jest bardzo dobry. Nie widzę zagrożenia życia
- Mojej mamie też tak lekarz mówił. I co zmarła tydzień po ostatniej chemii- oznajmiłam ze smutkiem i żalem w głosie
- Takie rzeczy się zdarzają
- A ja chciałbym tego uniknąć. Dziecko można adoptować, życia mi nikt nie zwróci- odparłam pewnie
- Ma pani rację. Jutro przyniosę potrzebne dokumenty- oznajmił- Proszę odpoczywać. Dobranoc- pożegnał mnie i wyszedł. Mimo, że spałam kilka godzin dalej byłam senna. Faktem jest, że po tej rozmowie czułam ulgę na sercu. Myślałam o tym jak będzie wyglądać moje życie po operacji. W tym czasie odpłynęłam, po raz drugi tego dnia do krainy Morfeusza.


___________________________

Milena się znalazła :) ale za to okazało się, że jest chora :(
Jak myślicie czy słowa Mileny, które powiedziała do Piotrka sprawią, że on ją zostawi?
Liczę na motywujące komentarze pod rozdziałem.
Zapraszam na mojego drugiego bloga :)
Pozdrawiam i do następnego:*

Ps. Pojawiła się nowa zakładka INFORMOWANI. Tam zostawcie info czy chcecie być
 informowani, a jeśli tak to gdzie.
Ps2. Założyłam nowego bloga
Dzień który zmienia  całe życie

4 komentarze:

  1. Ma dziewczyna pecha. Serio. Jak juz zaczęło jej się układać to nagle znikąd pojawiła sie ta choroba. Kurcze. :( Mam nadzieje, że Piotrek nie będzie taki głupi i jej nie zostawi. Teraz jest jej najbardziej potrzebny. Musi ją wspierać, tak samo jej rodzina. Czekam na następny rozdzial i zapraszam do siebie na 16 :)
    http://zmiana-o-360-stopni.blogspot.com/2016/01/rozdzial-16.html?m=1

    Pozdrawiam,
    Karolina R. :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie! Pit jej nie zostawi mam nadzieje! Kochana co ty tu wyrabiasz? Jaki znowu rak? Jejku szczerze powiedziawszy to nie wiem co ja bym zrobila i bawet nie chce wiedziec... Szkoda mi Mileny Ignaczaków a w szczegolnosci Pita bo pafam do niego ogromną sympatią! Mam nadzieje ze wszystko sie ulozy... Ze bedzie dobrze.. Że będą nieli dzieci... Jak nie swoje to adoptowane... Może długo ze sobą nie są ale Pit może jej śię w niedługim czasie oświadczy? Nie wiem co ty tam kombinujesz ale chce sie dowiedziec!! :D Kurde teraz nie wysiefze bez nowego rozdz! Z wielką niecierpliwością czekam na następny rozdz! Pozdrawiam ;*


    -Wronka

    P.S. nie umiem pisac motywyjącuch. Przepraszam :/ ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Myślę, że on nie zostawi jej, bo ją kocha. Ma bliskich i to jest najważniejsze.

    OdpowiedzUsuń
  4. O matko! Mam nadzieję że Piotrek nie zostawi Mileny tylko będzie ją wspierał w tak trudnym momencie życia. Czekam na kolejny i proszę informuj mnie o nowych rozdziałach na moim blogu :)
    Przy okazji zapraszam na 32 ;) http://milosczprzeszlosci.blogspot.com/2016/01/rozdzia-32.html

    OdpowiedzUsuń